Reklama

Jak oszacować wartość mieszkania

Dyktowanie zbyt wysokich cen mieszkań się nie opłaca. Po kilku latach czekania na kupca z reguły konieczne są większe rabaty.

Aktualizacja: 16.06.2015 09:40 Publikacja: 16.06.2015 09:28

39,5-metrowe mieszkanie przy Jana Pawła II sprzedało się w miesiąc za 345 tys. zł

39,5-metrowe mieszkanie przy Jana Pawła II sprzedało się w miesiąc za 345 tys. zł

Foto: Freedom Nieruchomości

– Najpopularniejszą metodą ustalania ceny ofertowej nieruchomości jest porównywanie ogłoszeń w internecie. A te w 80 proc. są przeszacowane – zwraca uwagę Paweł Zeliaś, szef firmy SalonDomow.pl. – Wygórowane ceny dyktują przeważnie osoby, którym się na początku nie spieszy. Przeważnie prowadzi to jednak do sporych strat – przestrzega.

Bo taniały za wolno

Paweł Zeliaś podaje przykład: 62-metrowe trzypokojowe mieszkanie na warszawskim Bródnie w kwietniu 2013 roku zostało wystawione na sprzedaż za 400 tys. zł. – Taniało rok. W końcu sprzedano je za 300 tys. zł. Problem w tym, że taniało za wolno. Mogłoby się sprzedać od razu za ok. 350 tys. zł – podkreśla szef firmy SalonDomow.pl. Inny przykład: 65-metrowa trójka przy Włodarzewskiej staniała przez dwa lata o 200 tys. zł. Cena transakcyjna wyniosła 475 tys. zł. – A wystarczyło się poradzić fachowca i od razu podyktować realną w danym czasie cenę. Pozorna strata okazałaby się niezłym zyskiem – zapewnia Paweł Zeliaś.

Edyta Krakowiak z Warszawskiej Giełdy Lokali i Nieruchomości (WGLiN) potwierdza, że sprzedający przed zgłoszeniem mieszkania do pośrednika mają już swoją wizję ceny. – Opierają się na ogłoszeniach, rozmowach ze znajomymi. Ostatecznie weryfikują cenę z pośrednikiem – opowiada Edyta Krakowiak. – Rzadko korzystają z wycen rzeczoznawców, bo jest to płatna usługa – dodaje.

Z analiz WGLiN wynika, że większość sprzedających zawyża ceny nieznacznie, dając kupującemu możliwość negocjacji. – Przy tak skalkulowanych cenach rabaty wynoszą 1–3 proc. – podaje Edyta Krakowiak. – Są jednak i tacy, którzy przeszacowują mieszkania nawet o 30 proc. Trudno im wytłumaczyć, że oczekiwania są nierealne – dodaje.

I podkreśla, że przeszacowane oferty mogą zalegać na rynku nawet dwa–trzy lata, aż do momentu, kiedy cena będzie urealniona.

Reklama
Reklama

– Jeżeli klientowi zależy na szybkiej sprzedaży, to na obniżki decyduje się już po miesiącu – mówi przedstawicielka WGLiN. I przyznaje, że przeszacowane mieszkania, które długo zalegają na rynku, ostatecznie często uzyskują ceny transakcyjne poniżej cen rynkowych. W ofercie WGLiN przez cztery lata było trzypokojowe, 73-metrowe mieszkanie w budynku z 1970 roku (rama H) na warszawskiej Saskiej Kępie.

– Właściciele byli z nim emocjonalnie związani. Byli jego pierwszymi lokatorami. Glazury i tapety sprowadzali z Hiszpanii w latach 70., boazerię i drzwi robili na zamówienie. Trudno im było zrozumieć, że mieszkanie wymaga generalnego remontu – opowiada Edyta Krakowiak. – Pierwsza cena ofertowa wynosiła 650 tys. zł. Ostatecznie lokal został sprzedany na początku 2014 roku za 400 tys. zł, czyli poniżej ceny rynkowej – podkreśla przedstawicielka WGLiN.

Co powie sąsiad

Także Michał Niewiński, pośrednik z agencji Mieszkanie24.com, mówi o sentymentach, jakimi kierują się właściciele mieszkań. – A wartość sentymentalna kupującego nie interesuje – przestrzega Michał Niewiński.

Pośrednik zwraca uwagę na przywiązanie sprzedających do płytek kupionych w Peweksie i innych elementów wyposażenia wnętrz z czasów komuny. – Część sprzedających konsultuje ceny z sąsiadami, co jest raczej zgubne. Sąsiedzi zazwyczaj przerzucają się kwotami, kto za więcej sprzedał, a prawdy nie powiedzą – zauważa Niewiński. – Czasem sprzedający robią casting na pośredników, sprawdzając, kto zaakceptuje wyższą cenę. Tworzy się błędne koło. Nieruchomość staje się niesprzedawalna - przestrzega.

Pośrednik zauważa też, że nieruchomości są przeszacowywane zwykle o ok. 10 proc. – Rekordziści przekraczają jednak nawet 100 proc. i nawet kilka lat czekania na amatora nie zmienia ich stanowiska – wzdycha Niewiński.

Według Joanny Lebiedź, właścicielki agencji Lebiedź Nieruchomości, sprzedający praktycznie zawsze przeszacowują wystawiane na sprzedaż mieszkania. – I to niezależnie od rynkowych realiów – nieważne, czy mamy na rynku boom czy kryzys – zauważa pośredniczka. – Ustalanie ceny, czy też raczej pobożnych życzeń, odbywa się na kilka sposobów. Wariant pierwszy: muszę sprzedać mieszkanie za tyle i tyle, bo moje zobowiązania wobec banku wynoszą tyle i tyle, a po sprzedaży i spłacie kredytu muszę kupić inną nieruchomość – opowiada.

Reklama
Reklama

Wariant drugi: muszę zamienić nieruchomość na inną, najczęściej na dwie lub trzy. – I tu mamy różne wariacje. W grę wchodzi np. zamiana czteropokojowego mieszkania na dwie dwójki lub dwójkę i trójkę. To rozwiązanie jest często uzasadniane rozwodem lub chęcią zakupu lokali np. dla dziecka i siebie – wyjaśnia Joanna Lebiedź.

Przyznaje, że niektórzy kierują się opinią znajomych: sąsiad sprzedał mieszkanie osiem lat temu za tyle, ja chcę dostać tyle samo.

15 lat w ofercie

– Zderzenie z realiami rynku często bywa dla sprzedającego bolesne – przestrzega Joanna Lebiedź. – Ceną, jaką zapłaci każdy, kto nie da wiary rzeczowej i realnej ocenie specjalisty, jest czas. Jeśli jest to okres spadków cen, dodatkową ceną będzie ostateczny wynik sprzedaży. Przy zniżkującym rynku wynik z miesiąca na miesiąc będzie coraz gorszy – podkreśla.

I podaje przykład z czasu spadających cen. – W 2007 roku właściciel działki uzyskał u pośrednika informację, że jego teren jest wart 600 tys. zł. Niestety, chciał dwa razy tyle i wystawił działkę za 1,2 mln zł. Parcela do dziś nie została sprzedana – opowiada pośredniczka. – Jej realna wartość wynosi teraz niecałe 300 tys. zł.

Paweł Zeliaś dopowiada, że przeszacowujący oferty zawsze liczą na cud. – Życie i czas weryfikują ich optymizm – mówi pośrednik z firmy SalonDomow.pl.

Według Michała Niewińskiego skłonność do obniżki wygórowanej ceny zazwyczaj spada, gdy mieszkanie jest wynajmowane, a lokator płaci czynsz terminowo. – Na rynku nieruchomości zalega wiele ofert. Część ze względu na nietypowość, brak zainteresowania danym segmentem, inne – z powodu wygórowanej ceny – wyjaśnia pośrednik z agencji Mieszkanie24.com. – Na portalach ogłoszeniowych można znaleźć oferty sprzedaży nawet sprzed 15 lat, które są nadal aktualne. Cena jest po drobnej korekcie, ale widocznie właściciel nie ma potrzeby zawarcia szybkiej transakcji.

Nieruchomości
Rynek mieszkaniowy szuka równowagi
Nieruchomości
Kupić czy wynająć? Może kupić, żeby wynająć?
Nieruchomości
Rola livingu na polskim rynku mieszkaniowym – PRS i akademiki
Nieruchomości
Cenne biurowe metry. Kilka lat na planowanie przeprowadzki
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Nieruchomości
W listopadzie górą deweloperzy. Mniej chętnych na lokale z drugiej ręki
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama