Jak pomóc chorym z arytmią

Przejrzyste wytyczne pozwoliłyby sprawniej i szybciej refundować technologie nielekowe w kardiologii.

Aktualizacja: 13.01.2020 20:48 Publikacja: 13.01.2020 18:20

Uczestnicy dyskusji (od lewej): prof. Oskar Kowalski, dr Jerzy Gryglewicz, wiceminister Maciej Miłko

Uczestnicy dyskusji (od lewej): prof. Oskar Kowalski, dr Jerzy Gryglewicz, wiceminister Maciej Miłkowski, Karolina Kowalska („Rzeczpos- polita”), prof. Przemysław Mitkowski, dr Roman Topór-Mądry

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Szybsze wdrożenie nowych technologii nielekowych przełożyłoby się na poprawę sytuacji zdrowotnej ponad pół miliona chorych z arytmią – zgodzili się uczestnicy debaty „Rzeczpospolitej" pod hasłem: „Jak Polska może sprawniej wdrażać nowe technologie kardiologiczne? Perspektywa regulacyjna i kliniczna".

Groźba zawału i udaru

– Przyjmuje się, że na różne formy migotania przedsionków cierpi w Polsce 500-700 tys. osób. Najczęstszą przyczyną choroby, polegającej na szybkich i nieregularnych skurczach przedsionków serca, są: wieloletnie nadciśnienie tętnicze, choroba niedokrwienna serca i wady zastawkowe. Arytmia ta dwukrotnie zwiększa ryzyko udaru mózgu, który może prowadzić do kalectwa lub do śmierci, a pięciokrotnie – ryzyko wystąpienia zawału serca oraz progresji i nasilenia objawów niewydolności serca. Co gorsza, liczba chorych systematycznie rośnie. W pewnym sensie jesteśmy ofiarami wielkiego sukcesu leczenia zawałów oraz wydłużenia się życia Polaków, którzy umierają przeciętnie siedem lat później niż w latach 90. XX w. – tłumaczył prof. Przemysław Mitkowski, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego (PTK).

Według wyników badania Nomed AF, koordynowanego przez Śląskie Centrum Chorób Serca (ŚCChS), migotanie przedsionków występuje u ponad 20 proc. osób powyżej 60. roku życia, u 25 proc. powyżej 75. roku życia oraz u co trzeciej osoby po 85. roku życia. – Epidemia chorób sercowo-naczyniowych wymaga z jednej strony skutecznego leczenia, a z drugiej – wczesnego ich wykrywania. W obu przypadkach sojusznikiem lekarzy są urządzenia wszczepialne i telemonitoring medyczny – zaznaczał prof. Mitkowski.

Nowoczesne, ale bez refundacji

W przypadku ok. 30 proc. chorych, u których nie udaje się wykryć przyczyny arytmii, szczególnie skuteczne są wszczepialne rejestratory arytmii, mające szczególne znaczenie w przypadku prewencji udarów mózgu. Kłopot w tym, że, podobnie jak bezelektrodowe stymulatory pracy serca, nie są one refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia.

Płatnik nie refunduje też telemonitoringu urządzeń wszczepialnych. W placówkach, w których ta forma opieki jest dostępna, koszty z nią związane ponosi szpital. Jak mówił prof. Oskar Kowalski z Sekcji Rytmu Serca i Zarządu Głównego PTK, kierownik Pracowni Elektrofizjologii i Stymulacji Serca Śląskiego Centrum Chorób Serca, w jego ośrodku pacjenci z urządzeniami wszczepialnymi objęci są telemonitoringiem od 10 lat.

– To narzędzie pozwala nam szybko wykryć niepokojące zmiany i na nie zareagować. Jesteśmy w stanie od razu wezwać pacjenta do Zabrza i np. zrobić koronarografię lub wykonać ablację, istotnie wydłużając mu życie. Telemonitoring pozwala też skrócić kolejki do specjalistów. Jeśli urządzenie sprawuje się bez zarzutu, a pacjent nie ma niepokojących objawów, możemy skierować go do rejonowego kardiologa, oszczędzając choremu podróży do Centrum i robiąc miejsce dla bardziej potrzebujących. Ciężar opieki ambulatoryjnej i szpitalnej przesuwany jest wówczas na pacjentów wymagających opieki wysokospecjalistycznej – tłumaczył prof. Kowalski.

Dodał, że w ostatnich latach liczba ablacji migotania przedsionków wzrosła w Polsce niemal czterokrotnie, co jest efektem prawidłowo prowadzonej przez resort zdrowia opieki zdrowotnej. – Chciałbym, by kolejnym sukcesem polskiej kardiologii było wdrożenie teleopieki medycznej, która w zaleceniach europejskich pojawiła się już w 2008 r. Zależy nam na wprowadzeniu jej do koszyka świadczeń przynajmniej dla najbardziej potrzebujących pacjentów. W moim przekonaniu powinna objąć także dzieci. Z satysfakcją mogę powiedzieć, że odbyły się już pierwsze spotkania, które zaowocują wdrożeniem tej procedury dla najciężej chorych pacjentów – po implantacji defibrylatora i defibrylatora resynchronizującego – podkreślał specjalista.

Jak zauważył dr Jerzy Gryglewicz z Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego, opóźnienia w objęciu refundacją technologii nielekowych mogą wynikać z faktu, że w ich przypadku każdy szpital osobno negocjuje cenę z producentem.

– Kontrole NIK udowodniły, że drogie technologie medyczne uzyskują w przetargach różne ceny, a koszty tego samego wyrobu medycznego dla szpitali mogą być znacznie zawyżone. Dlatego warto rozważyć, by drogie technologie, takie jak rezonanse magnetyczne, tomografy komputerowe czy technologie kardiologiczne, szły ścieżką wypracowaną w ustawie refundacyjnej dla technologii lekowych – mówił dr Gryglewicz.

Trudności z oceną i wyceną

Maciej Miłkowski, wiceminister zdrowia ds. polityki lekowej, przyznał, że resort jest świadomy potrzeby wprowadzenia nowych technologii nielekowych w kardiologii: – Wiemy, że nawet najdroższe technologie w bardzo wąskich grupach pacjentów okazują się czasami tańsze dla systemu i wpływają na istotne wydłużenie życia w dobrej jakości. Jeśli pacjent, pozbawiony dostępu do takiej technologii, ciągle wraca do szpitala, to generuje większe koszty dla szpitala i płatnika – mówił minister Miłkowski. I zadeklarował współpracę z Agencją Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT) w sprawie wspólnej oceny technologii medycznych (health technology assessment, HTA) dla wyrobów medycznych.

Prezes AOTMiT dr Roman Topór-Mądry potwierdził, że w Agencji powstała grupa robocza, która ma za zadanie opracowanie wytycznych HTA dla technologii nielekowych, niosących ze sobą o wiele więcej wyzwań niż lekowe, oceniane za pomocą HTA już od 20 lat.

– Technologie nielekowe nie poddają się tak łatwo procedurze badawczej. W analizie HTA musimy ocenić, czy dana terapia jest efektywniejsza klinicznie niż już funkcjonująca i refundowana w Polsce, czy jest od niej efektywniejsza kosztowo, jaki jest jej wpływ na budżet, czyli ilu pacjentów może potrzebować tej terapii i ile NFZ będzie musiał na nią przeznaczyć – mówił dr Topór-Mądry. – Jeśli chodzi o technologie lekowe, mamy do dyspozycji badanie randomizowane, maskowane. Jedna grupa dostaje nowy lek, druga porównywany. W technologii medycznej mamy problem z maskowaniem – nie jesteśmy np. w stanie porównać technologii nielekowej do procedury chirurgicznej, ponieważ pacjent z całą pewnością zauważy operację. Drugim problemem jest wielkość populacji. W statystyce lubimy duże liczby, a w technologiach nielekowych może być trudno znaleźć odpowiednio dużą grupę. Nie bez znaczenia jest też sprawność operatora wszczepiającego technologię nielekową. To wszystko utrudnia obiektywizowanie technologii – podkreślał prezes AOTMiT.

Eksperci uznali, że opracowanie przejrzystych wytycznych HTA dla wyrobów medycznych pozwoliłoby sprawniej i szybciej refundować technologie nielekowe w kardiologii. Specjaliści z PTK dodali, że w przypadku urządzeń wszczepialnych oraz telemonitoringu medycznego ministerstwo i Agencja mogą skorzystać z rejestrów prowadzonych przez ośrodki wysokospecjalistyczne, m.in. w Zabrzu i Poznaniu. – Mamy nadzieję, że rok 2020 przyniesie większą dostępność nowoczesnych technologii dla pacjentów – podsumował prezes elekt PTK prof. Przemysław Mitkowski.

komentarz eksperta

prof. Jarosław Kaźmierczak, konsultant krajowy w dziedzinie kardiologii

W Polsce borykamy się z epidemią chorób układu krążenia, a choroby sercowo-naczyniowe są wciąż pierwszą przyczyną zgonów wśród Polaków. Rośnie liczba osób z niewydolnością serca, a także, co pokazały wyniki programu badawczego NOMED AF, migotaniem przedsionków. Dotyka ono 19,2 proc. populacji powyżej 65. roku życia, a 40 proc. z chorych nie wie, że je ma. Wczesne wykrycie pozwala na włączenie profilaktycznego leczenia przeciwkrzepliwego, co zmniejsza ryzyko udaru mózgu.

Dlatego tak wielkie jest zapotrzebowanie na nowe technologie – innowacyjne urządzenia wszczepialne i telemonitoring urządzeń wszczepialnych. Kardiowerter-defibrylator (ICD) wykrywa groźne dla życia arytmie, co zapobiega nagłym zgonom sercowym. W Polsce urządzenia te są stosowane od 1989 roku, a obecnie wskaźniki wszczepień osiągnęły średni poziom europejski.

Na wdrożenie czekają technologie długotrwałej rejestracji arytmii oraz bezprzewodowej stymulacji serca. Miniaturowy stymulator cały mieści się w prawej komorze serca. Według szacunków PTK w Polsce istnieje zapotrzebowanie na ok. 200–300 takich urządzeń rocznie, a ich refundacja w wyspecjalizowanych ośrodkach przełożyłaby się na poprawę rokowania u chorych, u których implantacja klasycznego stymulatora nie jest możliwa lub obarczona ryzykiem powikłań infekcyjnych, np. bakteryjnego zapalenia wsierdzia.

Pilną potrzebą jest większy i refundowany dostęp do telemonitoringu urządzeń wszczepialnych (kardiowerterów-defibrylatorów serca i stymulatorów), czyli ciągłego monitorowania pracy tych urządzeń i niektórych parametrów medycznych stanu pacjenta, co daje możliwość wczesnego wykrywania nieprawidłowości w ich pracy i pogorszenia stanu zdrowia. Poprzez teletransmisję można sprawdzić, czy pacjent nie miał zaburzeń rytmu, a jeśli tak, to jakie. To ułatwia i poprawia opiekę nad pacjentami, przyspiesza reakcje lekarskie, a jednocześnie pozwala na skrócenie kolejek w lecznictwie ambulatoryjnym.

Nauka
W organizmach delfinów znaleziono uzależniający fentanyl
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nauka
Orki kontra „największa ryba świata”. Naukowcy ujawniają zabójczą taktykę polowania
Nauka
Radar NASA wychwycił „opuszczone miasto” na Grenlandii. Jego istnienie zagraża środowisku
Nauka
Jak picie kawy wpływa na jelita? Nowe wyniki badań
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nauka
Północny biegun magnetyczny zmierza w kierunku Rosji. Wpływa na nawigację