Dawniej były jak najbardziej prawowitymi mieszkańcami europejskich puszcz. Jednak, jak wielu innych ich mieszkańców, przegrywały z cywilizacją. Nie potrafiły, jak jego najbliższy krewny bocian biały, dopasować się do nowych warunków. Ale też bocian biały pochodzi z terenów półotwartych, które w Europie rozprzestrzeniały się wraz z cywilizacją, jego czarny krewniak uparcie zaś trzymał się głuchych lasów, jakich wciąż ubywało. I wyglądało na to, że wraz z nimi zniknie zupełnie. Aż nagle...
W ostatnim dwudziestoleciu tych puszczańskich ptaków zaczęło przybywać. To skutek objęcia bociana czarnego ścisłą ochroną, ale nie tylko. Znalazł on w przekształcanym przez nas krajobrazie coś dla siebie - przede wszystkim stawy rybne i rowy melioracyjne, bo jest to bocian zdecydowanie rybożerny. Gdy dawniej musiał kontentować się rybim drobiazgiem, jaki oferowały skromne, ginące w bagnach leśne strugi, teraz przeniósł się do nowych, zasobniejszych rybnych stołówek. Tak to rzadki ptak dołączył do grona stawowych szabrowników obok czapli i kormoranów. Co prawda dużo mniej niż tamte żarłoczny, zadowalający się rybim drobiazgiem wyławianym w czasie szybkiej, jakby nerwowej wędrówki po płyciznach stawu - z podniesionymi skrzydłami osłaniającymi od słońca dla lepszego wejrzenia w głąb wody. Ale penetracja stawów zmniejszyła jego dystans do człowieka. A gdy jedzenie jest na miejscu i w obfitości -to i miejsce zamieszkania tak bardzo się nie liczy. Toteż coraz liczniejsze gniazda tych ptaków zaczęto znajdować w niewielkich zadrzewieniach i zagajnikach sosnowych niezbyt daleko od wsi i osiedli. Pod warunkiem że są tam choćby nieliczne stare drzewa, niekoniecznie rosłe, ale mające mocne, poskręcane konary mogące podtrzymać pokaźne bocianie gniazdo.
Tu i ówdzie -np. w Biebrzańskim Parku Narodowym - instaluje się sztuczne podstawy pod takie gniazda, bo w lasach zwykle brakuje odpowiednich drzew. Wokół gniazd bocianów czarnych, podobnie jak np. wokół gniazd rzadkich ptaków drapieżnych, wyznacza się kilkusetmetrowe strefy, w których nie wolno nic zmieniać. Sarkają na to leśnicy, bo trudniej im planować i przeprowadzać zabiegi gospodarcze. Ale przyrodnicy się cieszą, a już zwłaszcza goście z zachodniej Europy, gdzie aż taki renesans bocianów czarnych nie nastąpił. A bociany często krążą nad zajmowanym lasem i turysta łatwo może je obserwować.
Wczasach, gdy nie było jeszcze wspomnianych ochronnych ograniczeń, obserwowaliśmy kiedyś z bratem rodzinę bocianów czarnych z ukrycia zainstalowanego na sąsiednim drzewie. W gnieździe siedziała piątka piskląt, które, nim wyrosły im czarne pióra, były pokryte białym puchem. Notabene bocian czarny tylko z nazwy jest czarny, bo jego pióra mocno opalizują, harmonizując z ognistą czerwienią dzioba.
Zdarzyło się pewnego dnia w czasie naszych obserwacji, że bocian wyrzucił najsłabsze pisklę z gniazda. Zdjęcie tej dramatycznej sceny zamieściliśmy w jednym z naszych albumów. I oto po dwudziestu latach od tamtego wydarzenia zgłosił się do nas naukowiec badający problem redukowania liczby potomstwa przez ptaki. Okazało się, że nasze zdjęcie jest pierwszym w świecie dowodem, że coś takiego robią też bociany czarne. Tak to zawędrowaliśmy do naukowych foliałów.