Naukowcy zbadali 60 osób od 41 do 79 lat. Wśród nich było 15 palaczy. Pozostałe osoby nigdy nie paliły, ale niektóre były przez krótszy lub dłuższy czas wystawione na działanie dymu tytoniowego.
Specjaliści wprowadzili do płuc badanych specjalny izotop helu zmieszany z azotem. Hel był bardzo dobrze widoczny na ekranie aparatury do rezonansu magnetycznego. Specjaliści mogli obserwować, jak szybko izotop rozprzestrzenia się w płucach.
Zauważyli, że u ponad połowy palących oraz 30 proc. biernych palaczy hel przemieszczał się w pęcherzykach płucnych znacznie łatwiej niż u ludzi, którzy nie mieli regularnego kontaktu z dymem tytoniowym. Jak twierdzą naukowcy, to znak, że w płucach są malutkie uszkodzenia, pęcherzyki są poprzerywane. – Mamy tu do czynienia z oznakami łagodnej rozedmy płuc – mówi dr Chengbo Wang, który kierował badaniami.
U innej grupy biernych i czynnych palaczy hel rozchodził się wolniej, niż powinien. Naukowcy zinterpretowali to zjawisko jako wstępne stadium zapalenia oskrzeli.
Autorzy badań zaprezentowali wyniki na dorocznym zjeździe Towarzystwa Radiologicznego Ameryki Północnej. Twierdzą, że otrzymane rezultaty powinny przekonać ludzi o konieczności wprowadzenia zakazu palenia w miejscach publicznych.