- Testy DNA bez cienia wątpliwości wykazały, że to nie jest czaszka Schillera - stwierdziła Julia Glesner, rzeczniczka weimarskiej fundacji opiekującej się dziedzictwem niemieckiego klasycyzmu.
W 2006 roku z czaszki wyodrębniono materiał genetyczny i porównano go z próbkami pobranymi od - także nieżyjących - potomków Schillera. Badaniom towarzyszyły liczne kontrowersje. Debatowano, czy dla zwykłej ciekawości powinno się "rozgrzebywać groby". Katolicki ksiądz Wilfried Braun odmówił ekshumacji zwłok jednego z krewnych artysty. Tłumaczył, że nie dostrzega żadnego sensownego usprawiedliwienia dla "zakłócania spokoju zmarłych".
Fundacja musi teraz postanowić, co zrobić z kośćmi "fałszywego Schillera", którego tożsamość jest nieznana.