Do tej pory naukowcy ostrzegali przed epidemią cukrzycy ty - pu 2. To najczęstsza postać tej choroby. Występuje u osób dorosłych jako skutek niezdrowego stylu życia. Chorzy są mało wrażliwi na działanie insuliny.
Według najnowszych doniesień naukowych, które publikuje "Lancet", podobny problem dotyczy także cukrzycy typu 1. Jest to rzadsza odmiana cukrzycy, ale pojawiająca się najczęściej u dzieci i osób młodych. Rozwija się z powodu uszkodzenia komórek, które produkują insulinę, tzw. komórek beta trzustki.
Dowodów na to dostarczyli naukowcy z Queen's University w Belfaście i Uniwersytetu w Pecs na Węgrzech. Swoje badania oparli na prawie 30 tys. przypadków cukrzycy typu 1, które w latach 1989 – 2003 zarejestrowano w 20 państwach europejskich. Wyliczyli, że w obserwowanym czasie liczba chorych zwiększała się o prawie 4 proc. rocznie. Najgorzej było w grupie dzieci poniżej piątego roku życia, w której wzrost wynosił ponad 5 proc. Uczeni ostrzegają, że jeśli ten trend się utrzyma, to w 2020 roku w Europie będzie żyło 160 tys. cukrzyków, którzy nie skończyli 15. roku życia (dzisiaj jest ich 94 tys.). Choroba najbardziej boleśnie dotknie maluchy do pięciu lat. W ich grupie wzrost może wynieść nawet 123 proc.
Zdaniem naukowców przyrost zachorowań u najmłodszych nie wynika wyłącznie z czynników genetycznych. Potwierdza to fakt, że ów trend widoczny jest szczególnie w państwach na wschodzie, gdzie styl życia ludzi zmienił się gwałtowanie właśnie w ciągu ostatnich lat.
– Nieco większe ryzyko zachorowania na cukrzycę typu 1 mają dzieci starszych mam. A także te, które przyszły na świat w drodze cesarskiego cięcia i które we wczesnej fazie życia szybko przybrały na wadze – tłumaczy jeden z badaczy biorących udział w tym projekcie dr Chris Patterson. Z kolei mniejsze ryzyko rozwoju choroby dotyczy maluchów długo karmionych piersią.