„Dla mnie ciągle to jest niezręczne, chodzi o całą wizytę, a głównie o badanie” – zwierzyła się młoda warszawianka biorąca udział w sondażu pt. „Seks i antykoncepcja – Polki 2009”. Został on przeprowadzony w lutym i marcu tego roku przez Synovate Polska. W podobnym duchu wypowiedziało się więcej kobiet – w różnym wieku, z miast i wsi. W sumie aż 65 proc. respondentek zapytanych o to, dlaczego zbyt rzadko chodzą do ginekologa, przyznało: „Nie lubię tych wizyt. Są krępujące”. Więcej, bo 92 proc. (można było wymienić kilka powodów), wskazało brak problemów zdrowotnych.
– Wizyta u ginekologa ma formę intymną – przyznaje dr Tomasz Leonowicz z Fundacji Promocji Zdrowia Seksualnego. – Obawiam się jednak, że w ten sposób pokutuje brak edukacji seksualnej. Polacy nie są nauczeni mówienia o własnej fizjologii. W rezultacie w rodzinie nie przekazuje się pozytywnych wzorców, nie ma wewnętrznego przymusu pójścia do lekarza.
Częściej odwiedzają ginekologa kobiety, które używają antykoncepcji hormonalnej. Prawie połowa z nich bywa u niego raz na pół roku. Dla porównania: wśród pań niestosujących podobnych metod zapobiegania ciąży 40 proc. odwiedza lekarza raz na dwa lata i rzadziej.
– Korzystanie z jakiejkolwiek formy terapii siłą rzeczy wymusza zachowania prozdrowotne – komentuje dr Małgorzata Bińkowska z Kliniki Położnictwa i Ginekologii Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie. – Kobieta w wieku rozrodczym powinna raz w roku odwiedzić ginekologa. Z braku takich nawyków aż 70 proc. przypadków raka jajnika diagnozujemy w tak zaawansowanym stanie, że możliwości leczenia są ograniczone.
[wyimek]65 proc. badanych pań przyznaje, że nie lubi tych wizyt, bo są krępujące[/wyimek]