Ochłodzenie klimatu o zaledwie 1,5 st. C mogło dać naszym przodkom przepustkę do szybkiego rozwoju intelektualnego, za którym stoi nadzwyczaj duży mózg. Dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności w miejsce niezbyt bystrego Homo habilisa (mającego mózg o objętości 600 cm sześc.) w ciągu miliona lat wyewoluował Homo erectus, który mógł się pochwalić niemal dwa razy większym mózgiem. Gdyby nie niższe temperatury, jakie poprzedziły to zdarzenie, głowy naszych praprzodków mogłyby się – w sensie dosłownym – przegrzać.
Mózg ludzki to prawdziwy pożeracz energii – pochłania niemal połowę tej jej ilości, która jest potrzebna do podstawowych procesów życiowych (podstawowej przemiany materii). Wychodząc z tego założenia, naukowcy doszli do wniosku, że mózgi praprzodków człowieka nie mogły zwiększyć rozmiarów aż do początków zlodowacenia około 2,5 mln lat temu. Tylko takie warunki gwarantowały, że ten wrażliwy narząd zdołał zachować równowagę energetyczną. Chodziło o to, aby nie wytwarzał więcej ciepła, niż był w stanie oddać. Drobna różnica temperatur okazała się kluczowa dla tego procesu: gorące głowy naszych przodków mogły się dzięki temu schłodzić.
[srodtytul]Im cieplej, tym gorzej[/srodtytul]
Tę śmiałą teorię potwierdził dr Axel Kleidon z Instytutu Maksa Plancka w Jenie. Badacz ten stworzył model komputerowy współczesnych warunków klimatycznych, na które nałożył dane na temat wymogów prawidłowego funkcjonowania ludzkiego mózgu. Okazało się, że nawet dziś najgorętsze obszary globu mogą ograniczać sprawność tego narządu. A temperatury panujące na Ziemi 2 – 3 mln lat temu były o kilka stopni wyższe, więc praprzodkowie człowieka nie mieli szans na rozwój wrażliwego na przegrzanie mózgu.
Najnowsze badania przeprowadzone przez amerykańskich naukowców dr. Davida Schwartzmana i dr. George'a Middendorta z Howard University pokazały, że nawet niewielki spadek temperatury mógł sprawić ogromną różnicę. Dzięki modelom matematycznym oszacowali, że do ewolucyjnego skoku od mózgu Homo habilisa do Homo erectusa wystarczyło 1,5 st. C.