Ponad 13 tys. lat temu amerykański kontynent zamieszkiwały miliony wielkich ssaków, m.in. mamutów i mastodontów. Według naukowców pod względem bogactwa ówczesna fauna biła na głowę nawet świat zwierząt dzisiejszej Afryki. Działo się tak dopóty, dopóki ok. 12,5 tys. lat temu nie pojawił się w Ameryce człowiek.
[wyimek]ok. 12 tys. lat temu klimat się ochłodził, do czego przyczynił się człowiek[/wyimek]
– W rezultacie w ciągu kolejnego tysiąca lat wyginęło 80 proc. populacji tych ogromnych zwierząt – mówi dr Felisa Smith z Uniwersytetu Nowego Meksyku, która wraz ze swoim zespołem przeprowadziła na ten temat badania. W sumie wzięła w nich pod lupę 114 gatunków zwierząt roślinożernych. Pod koniec epoki plejstocenu (11,7 tys. lat temu) większość z nich została wytępiona.
Przyczyną tego zjawiska była działalność ludzi, którzy rozpoczęli masowe polowania na wielkie ssaki. Fakt ten, zdaniem dr Smith, przyczynił się do ochłodzenia klimatu w okresie młodszego dryasu. Wyniki jej pracy publikuje pismo „Nature Geoscience”.
Co łączyło polowania ze zmianami ziemskiej atmosfery? Metan będący efektem procesów trawiennych zwierząt. Badaczka wyliczyła, że olbrzymie ssaki mogły rocznie emitować prawie 10 megaton gazu. Pomocą w oszacowaniu skali jego emisji posłużyły współczesne zwierzęta (słonie, żyrafy, hipopotamy), którym zakładała na pyski aparaty przypominające... maski przeciwgazowe.