Jedną z nich, po wydobyciu na powierzchnię, otworzyli w towarzystwie pani Elli Grussner Cromwell-Morgan, miejscowej enolożki, sommelierki, kiperki, znawczyni wina.

- Szampan był wspaniały, miał bardzo słodki smak, pachniał dębiną z bardzo mocną nutą tytoniu - oświadczył po degustacji odkrywca. A pani Ella Grussner Cromwell-Morgan uzupełniła ten opis: - Suknia wina była koloru ciemnego złota z bursztynową poświatą, bukiet intensywny, tytoniowy (a jednak), z wyczuwalnym posmakiem winogron, białych porzeczek, dębiny i miodu pitnego. Kwasowość odpowiednia.

Płetwonurkowie dokonali odkrycia już 6 lipca, ale utrzymywali je w tajemnicy aby mieć czas przeszukać wrak i ewentualnie wydobyć więcej butelek. Niestety, więcej nie znaleźli. 29 butelek zostało wysłanych do Francji. Gdyby trafiły na aukcję, cena wywoławcza każdej z nich wynosiłaby około 70 000 euro.

Eksperci francuscy już ustalili, między innymi na podstawie kształtu butelek, korka itp. że jest to szampan pochodzący ze słynnej wytwórni Veuve Cliquot Ponsardin i że został wyprodukowany prawdopodobnie między 1772 a 1785 rokiem. Firma Veuve Cliquot Ponsardin została założona w 1772 roku, ale produkcja została wstrzymana na 10 lat po wybuchu rewolucji w 1789 rokiem. Jest to najstarszy na świecie zdatny do picia szampan. Poprzedni rekordzista - Perrier-Jouet - pochodził z 1825 roku.

Skąd butelki z tak znakomitym szampanem w pobliżu Wysp Alandzkich? Według najbardziej prawdopodobnej hipotezy, przewożący je statek płynął do Sankt-Petersburga, ówczesnej stolicy rosyjskiego imperium a butelki były darem króla francuskiego Ludwika XVI dla rosyjskiego cara Piotra Wielkiego. Przetrwały w znakomitym „zdrowiu" dzięki niskiej i stałej temperaturze oraz ciemności panującej na dnie. Lokalne władze jeszcze nie zdecydowały, co zrobią z butelkami a także z wrakiem, z którego pochodzą.