Reklama
Rozwiń

Lepsze steki z klonów martwych zwierząt

Jak poprawić jakość wołowiny? Klonować najlepsze byki rozpłodowe – odpowiadają amerykańscy farmerzy. Sklonowanie byka kosztuje 17 tys. dolarów

Publikacja: 14.08.2010 01:01

Młode byki na pastwisku

Młode byki na pastwisku

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Amerykę ogarnęła obsesja steku idealnego, co widać choćby po ogromnych rozmiarach kotletów serwowanych za oceanem. Za swoje dążenie do perfekcji producenci wołowiny są skłonni słono płacić – ot, choćby 17 tysięcy dolarów za sklonowanie utytułowanego byka rozpłodowego. Do tego momentu konsumenci są spokojni, bo amerykańska Komisja ds. Żywności i Leków (FDA) bez zastrzeżeń zatwierdziła taki model postępowania. Jednak aby ów klon był najwyższej jakości, do stworzenia go używa się komórek pochodzących od... martwego zwierzęcia. I tu pojawia się pytanie: po co?

– Charakterystyczne cechy steku idealnego można rozpoznać dopiero wtedy, kiedy tusza zwierzęcia wisi na haku rzeźnickim – powiedział serwisowi BBC News Brady Hicks z firmy JR Simplot zajmującej się hodowlą bydła. – Jednak na tym etapie jest już za późno na reprodukcję tego konkretnego byka. Jedynym sposobem ożywienia go jest klonowanie.

[wyimek][srodtytul]17 tys.[/srodtytul] dolarów kosztuje sklonowanie byka. Zakup rozpłodowca to 4 tys. dol. [/wyimek]

Takim sposobem została ożywiona m.in. słynna owca Dolly, pierwsze sklonowane zwierzę. Farmerzy tłumaczą, że nie ma lepszego sposobu przekonania się o wysokiej jakości mięsa pochodzącego od danego zwierzęcia, niż staranne obejrzenie i przebadanie go. A tego nie da się zrobić, kiedy byk bryka po pastwisku.

Sklonowany rozpłodowiec jest następnie krzyżowany z krowami pochodzącymi z naturalnej hodowli. Potem sprawdza się, czy mięso pochodzące od ich potomstwa ma tę samą jakość co stek z dziadka – championa, od którego pobrano komórki do klonowania. Klonowane są również żywe zwierzęta, ale zdaniem farmerów jest to mniej efektywny sposób produkcji superwołowiny.

Reklama
Reklama

– Dzięki naszej nowej taktyce za każdym razem, kiedy klient zamówi stek w restauracji, dostanie sztukę mięsa o tak samo perfekcyjnym smaku – przekonuje Scott Simplot, właściciel firmy JR Simplot.

Klonowane są nie tylko krowy, ale również świnie i owce. FDA uznała mięso i mleko klonowanych zwierząt za bezpieczne dla konsumentów, co wzbudziło spore emocje (pisaliśmy o tym w “Rz” 6 sierpnia tego roku w artykule “Zmodyfikowana żywność trafiła na stoły”).

Proceder ten pozostaje na razie w fazie eksperymentu, bo koszty klonowania jednego byka kilkakrotnie przewyższają cenę nawet bardzo utytułowanego zwierzęcia. Amerykanie twierdzą, że będą doskonalić tę formę produkcji wołowiny i już wkrótce zdystansują Europejczyków, którzy do tematu klonowania bydła odnoszą się z najwyższą nieufnością.

Amerykę ogarnęła obsesja steku idealnego, co widać choćby po ogromnych rozmiarach kotletów serwowanych za oceanem. Za swoje dążenie do perfekcji producenci wołowiny są skłonni słono płacić – ot, choćby 17 tysięcy dolarów za sklonowanie utytułowanego byka rozpłodowego. Do tego momentu konsumenci są spokojni, bo amerykańska Komisja ds. Żywności i Leków (FDA) bez zastrzeżeń zatwierdziła taki model postępowania. Jednak aby ów klon był najwyższej jakości, do stworzenia go używa się komórek pochodzących od... martwego zwierzęcia. I tu pojawia się pytanie: po co?

Reklama
Nauka
Zaskakujący zwrot ewolucji. Ten gatunek odnowił cechy sprzed milionów lat
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Nauka
Przełomowe odkrycie naukowców. Zmienia nasz obraz neandertalczyków
Nauka
Magma rozrywa kontynent afrykański? Przełomowe badania naukowców
Nauka
Alkohol, nikotyna, narkotyki wyzwaniem dla zdrowia publicznego. Między wolnością a reglamentacją
Nauka
Naukowcy testują nowy sposób walki z superbakteriami. Skład tabletek może zaskoczyć
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama