Odkryte w 1959 roku szczątki wymarłego hominida – Paranthropus boisei – wzbudziły sensację z powodu szczęk potwornej wielkości. Gatunek ten, o masywnej czaszce i zębach trzykrotnie większych niż trzonowce ludzi, nazwano „Dziadkiem do orzechów". Teraz dzięki nowoczesnej metodzie badania skamieniałych zębów przedstawicieli tego wymarłego gatunku wiemy, że nie jedli nic twardego. Wręcz przeciwnie – odżywali się trochę jak krowy.
– Paśli się na tych samych łąkach co zebry, świnie i hipopotamy – mówi Thure Cerling, geochemik z Uniwersytetu Utah. – Konkurowali z nimi. Jedli z tego samego stołu. Najprawdopodobniej żywili się trawami, a na pewno nie rozgryzali żadnych orzechów.
Paranthropus boisei zamieszkiwał Afrykę ok. 2,3 – 1,2 mln lat temu. Uważa się, że stanowił odrębną gałąź ewolucji, nieprowadzącą do Homo sapiens. Nie są to nasi przodkowie, raczej odlegli kuzyni.
Badania przeprowadzone przez specjalistów z Uniwersytetu Utah pozwalają jednak zerknąć na to, w jaki sposób stworzenia te żyły. Do badań wybrano 24 zęby należące do 22 osobników. Używając specjalnego wiertła, rozdrobniono szkliwo i zbadano poziomy radioizotopów. Naukowcy wykorzystali wiedzę o różnych odmianach fotosyntezy (tzw. C3 i C4) występujących u poszczególnych gatunków roślin. Wzajemny stosunek radioizotopów w zębach Paranthropus boisei sygnalizował, jakiego typu pokarm jadły.
Okazało się, że gustowały przede wszystkim w trawach i ziołach charakterystycznych dla strefy gorącej. Liście, owoce i orzechy (które, jak wcześniej podejrzewali naukowcy, stworzenia te jadły) powinny pozostawić inny „podpis", ślad fotosyntezy C3.