Śmiertelność z powodu przewlekłej obturacyjnej choroby płuc (POChP) stale rośnie. WHO przewiduje, że w 2030 r. stanie się ona czwartą przyczyną zgonów na świecie. Jest chorobą nieuleczalną, a obecnie stosowane terapie mają na celu spowolnienie postępujących zmian i poprawę jakości życia pacjenta.
Z danych zawartych w Europejskiej Białej Księdze Płuc wynika, że POChP jest jedną z głównych przyczyn zwolnień lekarskich. Z jej powodu umiera co roku w Polsce ponad ?15 tys. osób. Choruje na nią prawdopodobnie ok. 2 mln Polaków.
Za dużo wydajemy ?na szpitale
– W porównaniu z innymi krajami znacznie więcej i całkiem niepotrzebnie wydajemy na hospitalizację pacjentów – tłumaczy dr Jerzy Gryglewicz, współautor raportu, ekspert ds. zdrowia z Uczelni Łazarskiego. – O wiele za mało wydajemy na opiekę ambulatoryjną i rehabilitację. W tej chwili łączny koszty tych wydatków w skali kraju to ponad 165 mln zł – z tego aż 125 mln to koszty hospitalizacji. Do tego trzeba doliczyć 230 mln idących na zasiłki, zwolnienia i renty. Większości z tych kosztów można by uniknąć, zmieniając system tak, aby w większym stopniu zajmować się pacjentem w sposób ambulatoryjny. Wszystkie koszty bezpośrednie i pośrednie związane z POChP to prawie 0,5 mld zł.
– W Unii Europejskiej na leczenie szpitalne wydaje się 25 proc. budżetu przeznaczonego na POChP, u nas ponad połowę – dodaje dr Gryglewicz. – Zaledwie niecałe 6 mln wydajemy na rehabilitację. To prawie nic. Tymczasem doskonale poprawia ona wydolność oddechową pacjentów.
Problemem dla pacjentów jest bowiem reżim przyjmowania leków (np. cztery razy na dobę), czyli stosowanie się do zaleceń, co nie jest bez znaczenia dla postępu choroby.