Światowa Organizacja Zdrowia dwa miesiące temu wprowadziła w życie ambitny plan powstrzymania epidemii eboli w Afryce Zachodniej, który zakładał, że do 1 grudnia w trzech najbardziej dotkniętych epidemią krajach – w Gwinei, Liberii i Sierra Leone – 70 proc. chorych zostanie izolowanych i tyle samo wyniesie odsetek bezpiecznych pochówków.
Cel jednak nie został osiągnięty. Tylko Gwinea jest bliska jego realizacji. W Liberii udało się izolować zaledwie 23 proc. chorych. W Sierra Leone jest nieco lepiej. Służby medyczne zdołały odizolować 40 proc. chorych, a liczba kontrolowanych pochówków sięgnęła 27 proc. ogólnej liczby.
– Aby w 100 procentach odizolować chorych, trzeba w 100 procentach bezpiecznie grzebać zmarłych – powiedział Sebastian Funk, dyrektor Centrum Modelowania Matematycznego Chorób Zakaźnych w Londyńskiej Szkole Higieny i Medycyny Tropikalnej. – 70 procent tak naprawdę nie ma wielkiego znaczenia.
Zgadza się z nim Anthony Banbury, odpowiedzialny ze strony ONZ za walkę z epidemią eboli.
– Nasza początkowa strategia oparta na organizacji centrów leczenia, bezpiecznych pogrzebach, mobilizacji społeczeństwa działa – powiedział Banbury. – Istnieje jednak spore ryzyko dla świata. Epidemia może rozlać się na sąsiednie rejony, ktoś chory może wsiąść do samolotu do Azji, którejś z Ameryk czy Europy. Dlatego tak ważne jest doprowadzenie do zredukowania przypadków choroby do zera tak szybko, jak to możliwe.