Wciąż słyszałem barwne, entuzjastyczne opowieści o borsukach, które w pełni słońca ganiały się i baraszkowały w lesie. Mnie, choć wiele lat snułem się po lesie, nigdy nie przeciął drogi ten drapieżca z czarno-białym pyskiem.
Nie czułem zawodu, bo to przecież zwierzę nocne i skryte, za dnia schowane w norze, zimą przysypiające. Owszem, przesiedziałem kiedyś z aparatem uzbrojonym we flesz w ukryciu przy wylocie borsuczej nory, wskazanej mi przez zaprzyjaźnionego leśnika. On też z pasją opowiadał, czego to na progu tego borsuczego domostwa nie widział! Przez kilka popołudni i wieczorów tylko komary miały tu ze mnie pożytek, ale ja ze swych czatów żadnego... Pewnego wieczoru, tuż przed północą zwierz nagle wychynął z nory, ale jeszcze szybciej schował się z powrotem.
Dopiero tej wiosny, gdy wiarygodny informator, dokumentując swoje spotkania z borsukiem zdjęciami, posadził mnie w czatowni koło nory, uwierzyłem w historie o borsukach spacerujących za dnia. Co prawda też po kilku popołudniach nudnych oczekiwań, ale jednak. Gdy zwierzak pierwszy raz wyjrzał z nory, jego płaski pysk borsuka z dwoma czarnymi lampasami przypominał do złudzenia czoło kolejki.
Za moim borsukiem zaraz wygramolił się z kryjówki drugi, zanim trzeci... Zrozumiałem, że mam przed sobą rodzinę z podrośniętymi już młodymi. Trzyma się ona począwszy od wiosennych narodzin razem przez całe lato, a dopiero jesienią każdy z jej członków wyrusza na samotnicze ścieżki. Myślę więc po tym doświadczeniu, że ci, co z takim żarem opowiadali mi o baraszkujących borsukach, widzieli podrastające młode z wiosennego miotu, jeszcze dość naiwne, pozbawione właściwej dorosłym sztuki ostrożności.
Lato daje szansę spotkania tego mieszkańca lasów w pełni dnia jeszcze z innego powodu. W lipcu i sierpniu trwa bowiem ruja tego gatunku, a wtedy samce, czyli w języku łowieckim psy, nie zważając na nic, rozpoczynają wędrówkę w poszukiwaniu samic, czyli suk. Takie nazwanie płci u borsuka nie jest zbyt szczęśliwe, bo sugeruje przynależność tych zwierząt do rodziny psowatych, gdy faktycznie są przedstawicielami łasicowatych. Przejęte swoją rolą samce nie zważają zbytnio na turystów, bo muszą uważać na siebie nawzajem w brutalnej nieraz walce o wstęp do podziemnego buduaru samicy. W swej norze toleruje ona zresztą wybranego samca zaledwie przez kilka dni. Gdy tylko spełni swoją męską powinność, zostaje bez pardonu wyproszony za drzwi.