Od kilku lat lekarze – zwłaszcza urolodzy – przepisują swoim pacjentom, którzy młodość mają już definitywnie poza sobą, terapię opartą na testosteronie.
Jej celem jest uzupełnienie męskich hormonów, których poziom w organizmie bardzo wyraźnie spada w podeszłym wieku. W roku 2004 w samych tylko Stanach Zjednoczonych wypisano blisko dwa i pół miliona recept na specyfiki z testosteronem – dwa razy więcej niż w roku 2000.
Najnowsze badania przeprowadzone w Holandii przez naukowców ze Szpitala Uniwersyteckiego w Utrechcie wskazują, że nadzieje związane z taką terapią są w dużym stopniu nieuzasadnione. Rezultaty tych badań publikuje prestiżowe czasopismo „JAMA” – Journal of American Medical Association. Okazuje się, że w przeciwieństwie do zjawiska menopauzy u kobiet, u których dochodzi do stosunkowo szybkiego, niemal gwałtownego spadku poziomu hormonów w okresie przekwitania, u mężczyzn „w pewnym wieku” nie następuje hormonalna zapaść, andropauza przebiega łagodnie, hormonów, między innymi testosteronu, ubywa stopniowo i niezbyt szybko.
Tymczasem właśnie gwałtownemu spadkowi poziomu testosteronu przypisywano negatywne skutki w jakości życia mężczyzn po andropauzie. Następuje wówczas: spadek sprawności intelektualnej, ubytek masy mięśniowej, czyli osłabienie fizycznych sił mężczyzny.
Z tym z kolei wiąże się zwiększone ryzyko upadków, złamań kończyn, w skrajnych przypadkach niezdolność do dbania o siebie.