Problemy z sylabizowaniem, mylenie słów, popełnianie tzw. czeskich błędów – to typowe objawy dysleksji. Badania dowodzą, że może na nią cierpieć nawet 10 proc. dzieci. Jak im pomóc? Nie czekać, aż w przedszkolu czy szkole nie będą mogły sobie poradzić z nauką pisania i czytania. Diagnozę można postawić dużo wcześniej, badając aktywność mózgu i reakcje neurologiczne nawet bardzo małych dzieci.
– To zaburzenie dziedziczne, więc nietrudno stwierdzić, kogo powinno się badać pod kątem dysleksji – powiedziała „Rz“ dr Dorota Bednarek ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie.
– Przyszłe problemy językowe możemy zdefiniować już u dzieci między szóstym a 48. miesiącem życia – powiedziała „Rz“ dr April Benasich, dyrektor Infancy Studies Laboratory w Rutgers na Uniwersytecie Stanu New Jersey. Badaczka przeprowadziła serię testów neuropsychologicznych, z których wynika, że reakcje mózgu na określone bodźce, np. wzrokowe czy słuchowe, mogą ujawnić już na wczesnym etapie życia dziecka kłopoty z przyswojeniem języka.
Dr Benasich zaobserwowała, że pierwszym przejawem przyszłych problemów językowych są trudności z rozpoznawaniem różnic między szybko następującymi po sobie dźwiękami.
– Chodzi o sekwencję tonów rozbrzmiewających w 40-milisekundowych odstępach – wyjaśnia dr Benasich. – Możliwość rozróżniania tych dźwięków, podobnie jak sylab „ba“ i „da“, jest decydująca dla umiejętności odkodowania języka mówionego.