Nanotechnologia umożliwia manipulowanie obiektami, których wielkość jest porównywalna z wielkością pojedynczych cząsteczek czy nawet atomów. W ten sposób powstają m.in. lepsze kremy przeciwzmarszczkowe czy też emulsje do twarzy lub filtry przeciwsłoneczne. Ale zdaniem brytyjskiej organizacji konsumenckiej Which? niewiele wiadomo o efektach długotrwałego stosowania takich preparatów. Zapytani przez BBC naukowcy wyrażają obawy, że mogą one być niebezpieczne. Which? ostrzega, że nie ma żadnych procedur sprawdzających skutki obecności nanocząsteczek w kremach, których używają miliony ludzi.
Pracownicy organizacji zwrócili się do 67 producentów kosmetyków z pytaniem o stosowanie przez nich nanocząsteczek. Tylko 17 firm odpowiedziało, a jeszcze mniej, zaledwie osiem, zgodziło się ujawnić informacje o tym, czy i w jaki sposób wykorzystują nową technikę. Należą do nich m.in.: Nivea, Avon, L’Oréal, Unilver i The Body Shop. Używają one nanocząsteczek np. w kremach chroniących przed słońcem.
Eksperci pytani przez organizację konsumencką ostrzegali, że nanomateriały obecne właśnie w niektórych kremach z filtrem mogą niekorzystnie działać na poparzoną słońcem skórę. Naukowcy podkreślali też, że tzw. fulereny (cząsteczki składające się z atomów węgla) mogą mieć toksyczne działanie. Fulereny są składnikami kremów przeciw oznakom starzenia się.
– Przez ostatnie cztery lata staraliśmy się przekonać firmy do ujawnienia testów bezpieczeństwa produktów z nanocząsteczkami. Jesteśmy rozczarowani brakiem postępów – przyznała BBC prof. Ann Dowling z brytyjskiego Royal Society. – Potrzebne są badania nad skutkami ich stosowania dla zdrowia ludzi i środowiska.
Sprawą zajęła się też Komisja Europejska. Nowe wytyczne w tej sprawie mają być gotowe już w styczniu przyszłego roku.