Opublikowało je czasopismo naukowe „Science”. – Dzięki temu równaniu możemy przy wykorzystaniu komputera symulować przeszłą i przyszłą ewolucję lądolodu. Modele, jakimi dysponowaliśmy do tej pory, nie pozwalały na określenie miejsca, w którym zatrzymają się wielkie pływające platformy lodowe i gdzie popękają, tworząc góry lodowe – powiedział prof. Richard Alley, który kierował zespołem geofizyków i matematyków.
Pola lodowe w Antarktyce i w Arktyce – w regionie Grenlandii – pływają po oceanie w wielkiej odległości od lądu. Na przykład lodowiec szelfowy Rossa, największa pływająca lodowa platforma w Antarktyce, zajmuje powierzchnię 540 tys. km kw., czyli zbliżoną do obszaru Francji. Sięga on 800 km od lądu Antarktydy i dopiero tam zaczynają się od niego odrywać góry lodowe. Ale w innych miejscach góry lodowe odrywają się w odległości zaledwie półtora – trzech km od lądu. Jest to zjawisko bardzo zmienne, trudne do prognozowania. Bardzo utrudnia ono żeglugę. Umiejętność przewidywania, gdzie i kiedy urodzą się góry lodowe, jest szczególnie ważna teraz, gdy coraz wyraźniej rysuje się perspektywa otwarcia morskich szlaków transportowych przez połacie Arktyki, na których roztapia się pokrywa lodowa.
Badacze z Pensylwanii podkreślają, że ich równanie nie obejmuje w sposób całościowy procesu powstawania gór lodowych. Zależy on od zbyt dużej liczby wciąż jeszcze nierozpoznanych elementów, takich jak twardość lodu czy ciśnienie, jakie wywiera na podłoże. Dlatego równanie nie pozwala mieć stuprocentowej pewności, w którym miejscu i kiedy „urodzi się” góra lodowa. Żeby tak było, w równaniu należałoby uwzględnić precyzyjne dane o grubości płyty lodowej, a tego rodzaju informacje na razie są znane tylko w przybliżeniu.