Autentyczność Całunu Turyńskiego, którym Jezus Chrystus miał być owinięty po śmierci, była wielokrotnie kwestionowana. Przeprowadzone 20 lat temu badania naukowe z wykorzystaniem metody radiowęglowej wykazały, że Całun nie pochodzi z czasów Jezusa, tylko z okresu średniowiecza, z lat 1260 — 1390. Jednak dotąd niejasny dla naukowców pozostawał sposób powstania słynnego płótna, który zdawał się wykraczać poza ludzkie możliwości. Zagadkę tę rozwikłał włoski badacz, któremu udało się w prosty sposób Całun podrobić. Oprócz lustrzanego odbicia ciała i twarzy fałszywka zawiera też łudząco podobne do pierwowzoru ślady ukrzyżowania i plamy krwi.
[srodtytul]Malowanie i wypalanie[/srodtytul]
Aby sfabrykować podobiznę Chrystusa, prof. Luigi Garlaschelli z Wydziału Chemii Organicznej Universita di Pavia użył techniki i materiałów dostępnych w XIII — XIV wieku. Połacią lnianego płótna w rozmiarze 4,4 m na 1,1 m owinął jednego ze swoich studentów i natarł tkaninę czerwoną ochrą, barwnikiem zawierającym kwas. Aby wiernie odwzorować oblicze Chrystusa, badacz użył specjalnej maski. Potem naukowiec postarzył pigment, podgrzewając go w piecu, a następnie uprał materiał, dzięki czemu usunięta została warstwa powierzchniowa barwnika, ale na tkaninie widoczne pozostały stonowane kontury postaci, niemal identyczne jak te na Całunie. Na koniec prof. Garlaschelli dodał ślady krwi i ponadpalał płótno w odpowiednich miejscach. Cały proces trwał około tygodnia. Efekt tej pracy jest łudząco podobny do średniowiecznego zabytku.
[srodtytul]Symbol męki [/srodtytul]
Badacz nie spodziewa się jednak, że tym sposobem przekona tych, którzy są przeświadczeni o autentyczności Całunu.