Bangladesz, Filipiny i Indonezja w zasadzie nie schodzą z nagłówków gazet informujących o dotykających te kraje kolejnych powodziach, tajfunach czy falach tsunami. To nie przypadek, że najnowszy raport przygotowany przez organizację obrońców przyrody WWF w dużej mierze jest poświęcony stolicom tych właśnie państw. Bo ich mieszkańcy już dziś żyją w nieustannym zagrożeniu ze strony nieobliczalnej przyrody.
– Zmiany klimatyczne już teraz poważnie dotykają azjatyckich miast z krajów rozwijających się, ale w przyszłości uderzą w nie ze znacznie większą siłą – ostrzega Kim Carstensen kierujący w WWF sekcją Global Climate Initiative.
Na liście miast najbardziej zagrożonych katastrofą klimatyczną znalazło się większość metropolii Azji Południowo-Wschodniej. Są wśród nich bogate ośrodki, takie jak Szanghaj, Hongkong, Kuala Lumpur czy Singapur, w których z roku na rok rośnie ryzyko ze strony podnoszącego się poziomu mórz, ulewnych deszczy, powodzi i fal gorąca.
Gwałtownie kurcząca się liczba chłodniejszych dni w Hongkongu i Singapurze przyczyniła się do zwiększenia zasięgu chorób tropikalnych, m.in. dengi, śmiertelnie groźnej gorączki krwotocznej.
W jeszcze gorszej sytuacji są nisko położone biedne ośrodki miejskie w krajach rozwijających się. Trzy znajdujące się na szczycie listy WWF miasta – Dakka (stolica Bangladeszu), Manila (Filipiny) i Dżakarta (Indonezja) – skupiają niemal 50 mln ludzi mieszkających głównie w slumsach.