Matematycy i zarząd loterii skrobią się po głowie: wprawdzie znane są przypadki wielokrotnych wygranych w losowaniach, ale nie aż tak. Nie aż cztery razy. A Joan Ginther regularnie zdobywa nagrody. Zaczęło się w 1993 roku, gdy mieszkająca wówczas w miasteczku Bishop (3,3 tys. mieszkańców) Ginther wygrała 11 mln dolarów. Nagrodą musiała się jednak podzielić z innymi szczęściarzami. Ale później zgarniała już wszystko. W 2006 roku na zdrapkę wygrała 2 mln dolarów. Dwa lata później — na taką samą zdrapkę — jeszcze 3 mln. I wreszcie miesiąc temu wygrała okrągłe 10 mln. W sumie — ponad 20 mln dolarów dzięki loterii.
Po medialnych sukcesach ośmiornicy, która trafnie przewidywała wyniki rozgrywek podczas ostatniego mundialu, szacowanie prawdopodobieństwa nieprawdopodobnych zdarzeń stało się dla matematyków wręcz rozrywką. Tak było i teraz. Wykładowcy tego przedmiotu z Uniwersytetu Teksasu w San Antonio podjęli się próby oceny szans pani Joan Ginther. I wyszło im, że te szanse to 1 do 18 kwadrylionów. Jeden kwadrylion to jedynka i 24 zera.
Wykluczono hipotezę oszustwa — Bobby Heith, rzecznik Texas Lottery zapewnia, że zabezpieczenia losowania i zdrapek są nie do pokonania.
Aby wyjaśnić sprawę niezwykłego szczęścia Joan Ginther reporterzy agencji AP udali się do Bishop. Ale pani Ginther już tam nie mieszka. Za to wszyscy wiedzą, że rutynowo wygrywa loterie.
Do sklepiku przy stacji benzynowej, gdzie Joan Ginther kupowała swoje losy, ustawiają się kolejki. Sąsiedzi opowiadają, że choć jest osobą zamkniętą w sobie, to również bardzo hojną. Kupiła duży samochód na potrzeby miejscowego kościoła. Darowała pieniądze rodzinie prowadzącej kiepsko idący interes. Gdy się wyprowadziła, swój dom podarowała organizacji dobroczynnej.