Jak superbakterie bronią się przed antybiotykami

Drobnoustroje poświęcają się, aby uodpornić całą kolonię na antybiotyki

Aktualizacja: 01.09.2010 21:50 Publikacja: 01.09.2010 19:29

Wilson z synem po porodzie

Wilson z synem po porodzie

Foto: AP

Amerykańscy badacze odkryli, że i bakterie potrafią być altruistami. Najsilniejsze giną dla dobra kolonii, przekazując słabszym cząsteczkę oporności na antybiotyk. Opis tego nowego mechanizmu publikuje dzisiejszy numer „Nature".

W niekończącej się wojnie z bakteriami tracimy kolejne przyczółki. Nadużywanie antybiotyków sprawia, iż bakterie mutują, nabierając oporności na te leki. Mutacje te z łatwością rozprzestrzeniają się w obrębie kolonii, co widać na przykładzie opornego na leczenie gronkowca złocistego (MRSA – methicyllin-resistant Staphylococcus aureus), będącego zmorą szpitali na świecie.

Miesiąc temu pisaliśmy w „Rz" (w artykule [link=http://www.rp.pl/artykul/521223.html]„Atakowani przez drobnoustroje z piekła rodem"[/link]) o nowo odkrytym genie oporności o nazwie NCM-1, przywleczonym z Azji do Europy. Gen ten przeistacza pospolite bakterie, takie jak pałeczka Escherichia coli (E. coli), w drobnoustroje zagrażające życiu.

Przypadków uodparniania się drobnoustrojów na antybiotyki jest jednak tak wiele, że naukowcy zaczęli podejrzewać, iż stoi za tym coś więcej niż mutacje genetyczne. Nie mylili się.

[srodtytul]Cena altruizmu[/srodtytul]

I znowu pomocna okazała się pałeczka coli. Jej oporny na antybiotyki szczep wzięła na warsztat grupa badaczy z uniwersytetów w Bostonie i Harwardzie kierowana przez prof. Jamesa J. Collinsa. Naukowcy obserwowali jej zmagania z antybiotykiem o nazwie norfloksacyna, starając się uchwycić moment powstawania mutacji oporności na ten lek. Odkryli coś zupełnie innego. Okazało się, że w całej kolonii tylko 1 proc. bakterii wykazuje oporność, a cała reszta nie. A jednak cała kolonia nie poddaje się antybiotykowi.

– Normalnie szanse na przetrwanie miałyby tylko oporne odmiany, a bardziej wrażliwe wyginęłyby pod wpływem antybiotyku – tłumaczy prof. Collins. – Tymczasem słabsze bakterie nie tylko przetrwały, ale i dobrze się rozwinęły.

Po głębszych analizach u nielicznych superbakterii badacze wykryli w końcu przyczynę. Było nią białko tryptofanaza, pod wpływem którego powstają cząsteczki o nazwie indol. Inicjują one lawinę mechanizmów obronnych: zawierająca je bakteria nie dopuszcza antybiotyku do wnętrza komórki, a gdyby nawet dopuściła, to i tak nie byłby on skuteczny. Dlaczego? Jak udowodnili wcześniej ci sami badacze, antybiotyki zwalczają drobnoustroje, przypuszczając na nie atak z pomocą wolnych rodników. Okazało się, że indol sprytnie radzi sobie z tym mechanizmem, tłumiąc go. Jednak jednostki produkujące tę niezwykłą cząsteczkę słono za to płacą.

– Nie rosną tak, jak by mogły, ponieważ inwestują swoją energię w produkcję obronnych cząsteczek dla całej kolonii – mówi prof. Collins.

[srodtytul]Oporność dla każdego [/srodtytul]

W efekcie indole przedostają się do pozostałych słabszych bakterii, wyposażając je wszystkie w potężną broń przeciw antybiotykom. Bo – jak sprawdzili badacze – na norfloksacynie się nie kończy. Bakterie podobnie reagują też na inne antybiotyki. Co więcej, również inne gatunki drobnoustrojów posiadły tę zdolność obrony.

– W przyszłości badania nad antybiotykami powinny pójść śladem indoli, a więc muszą się skupić na zablokowaniu bakteriom możliwości dzielenia się opornością – mówi prof. Collins. – Istnieje duże ryzyko pojawienia się już wkrótce kolejnych superbakterii, a obawiam się, że nasz arsenał antybiotyków topnieje. Musimy działać szybko.

Ta sprawa bezpośrednio dotyka również nas, Polaków. Jak pokazały badania SMG/KRC, jesteśmy w czołówce narodów nadużywających antybiotyków. Przez to rośnie liczba opornych na leki drobnoustrojów, a dodatkowo w szpitalach mamy plagę gronkowca złocistego niepoddającego się leczeniu. To niestety oznacza, że niedługo możemy nie mieć czym leczyć zakażeń bakteryjnych.

[ramka][srodtytul]Inwazja pożeraczy ciał [/srodtytul]

W USA rośnie liczba zakażeń superbakteriami, które wytwarzają toksynę wywołującą błyskawicznie postępującą martwicę. Dosłownie pożera ona ciała zainfekowanych osób.

Ofiarą tej choroby padła Sandy Wilson, która w 2005 roku przeszła cesarskie cięcie. Infekcja, która wdała się wówczas w ranę, zniszczyła tkanki na jej brzuchu i zaatakowała liczne narządy wewnętrzne. Przez pięć lat Sandy przeszła ok. 50 operacji. Martwicze zapalenie powięzi, bo taką nazwę nosi ta choroba, niemal cudem udało się u niej wyleczyć, głównie dzięki chirurgicznemu pozbyciu się zakażonych tkanek. Antybiotyki były wobec infekcji bezsilne.

Takie zakażenia w 20 proc. przypadków kończą się śmiercią. Opiekujący się Sandy lekarze z University of Maryland Medical Center twierdzą, że podobnych infekcji pojawia się coraz więcej.

– W ciągu 20 lat praktyki widziałem tylko jeden taki przypadek – mówi dr Alan Bisno, lekarz z Uniwersytetu Miami, ekspert w dziedzinie zakażeń bakteryjnych.

– W ciągu ostatnich kilku lat wszyscy moi studenci zetknęli się z takimi infekcjami. Przyczyną tego są zmiany, jakie zachodzą w samych drobnoustrojach. Do niedawna martwicze zapalenie powięzi wywoływane było głównie przez bakterie z rodzaju paciorkowców grupy A. Teraz tę przerażającą zdolność posiadły również inne rodzaje bakterii gram-dodatnich, m.in. oporny na leczenie gronkowiec złocisty (MRSA). Okazuje się, że i one mogą doprowadzić do martwicy tkanek miękkich, ponieważ są zdolne do wytwarzania toksyny – takiej samej, jaką produkuje paciorkowiec. [/ramka]

Nauka
Sprawdzian z góralskiego. Czy da się jeszcze ocalić mowę Podhala?
Nauka
Szympansom bliżej do zachowań ludzi, niż nam się wydawało. Nowe wyniki badań
Materiał Partnera
Jak postrzegamy UE? Co myślimy w zależności od mediów, z których korzystamy?
Nauka
Tajny rosyjski satelita „nie jest już operacyjny”. Wywoływał spore obawy
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Nauka
Dlaczego superwulkan Yellowstone nie wybucha? Naukowcy odkryli cenną wskazówkę
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne