– Test jest tak czuły, że potrafi wykryć jedną komórkę nowotworową na miliard zdrowych – twierdzi dr Mehmet Toner z Harvard University, jeden z twórców nowego narzędzia. Przechodzi ono właśnie badania w pięciu klinikach onkologicznych w USA, a analizy na jego temat ukazały się m.in. na łamach "Nature" i "New England Journal of Medicine".
Nowa technika pozwala wyśledzić każdy typ nowotworu w kilku mililitrach krwi pacjenta. Test działa jak pułapka. Wykorzystuje mikroczip przypominający szkiełko laboratoryjne, obsadzony 78 tys. cieniutkich pręcików pokrytych przeciwciałami, które wiążą się z komórkami raka. Kiedy strumień krwi przepływa przez tę powierzchnię, zdrowe komórki odbijają się od pręcików, natomiast chore do nich przylegają, dzięki czemu łatwo je wykryć.
– Test przypomina płynną biopsję – mówi jego twórca dr Daniel Haber z Massachusetts General Hospital, dodając, że narzędzie to pozwala uniknąć pobierania od pacjenta fragmentu tkanki, co jest zabiegiem bolesnym, a często niewystarczającym do rozpoznania typu raka. Testowana właśnie "pułapka" wychwytuje pojedyncze, zabłąkane w krwiobiegu chore komórki, które świadczą o tym, że nowotwór wchodzi lub wszedł już w fazę przerzutów. Pozwala to na szybkie rozpoznanie jego typu i podanie właściwego leku.
– Lekarze mogą zaaplikować lek jednego dnia, a już następnego pobrać próbkę krwi, by sprawdzić, czy krążące w niej komórki rakowe zniknęły – mówi dr Mark Kris z Memorial Sloan-Kettering Cancer Center.