Trzy wydarzenia wpłynęły w sposób rewolucyjny na dzieje ludzkości, wszystkie związane z „gastronomią": ogień umożliwił zmianę struktury pożywienia roślinnego i mięsnego, gotowane i pieczone mięso przyspieszyło rozwój struktury mózgu. Rolnictwo wprowadziło na wielką skalę skrobię, nowe pokarmy, chleb, piwo i wino, umożliwiło wzrost liczby ludności i pogorszyło stan jej zdrowia.
Trzeci przełom spowodowała przypadkowa mutacja, otworzyła przed człowiekiem świat mleka i częściowo naprawiła błędy rolnictwa.
Mleko nie doczekało poczesnego miejsca w przysłowiach o charakterze gastronomicznym, zresztą nie tylko w języku polskim: „Nie warto płakać nad rozlanym mlekiem", „Kraina mlekiem i miodem płynąca", „Kto się przerzuci z wódki na mleko, nie pociągnie daleko", i to w zasadzie wszystko. Czy dlatego, że ludzkość ma z nim zbyt krótko do czynienia?
Mutacja mlecznego genu z Bliskiego Wschodu szybciej niż do Europy dotarła do plemion Afryki
W epoce lodowcowej, 40, 30, 20 tysięcy lat temu, gdy w jaskiniach takich jak Lascaux czy Altamira powstawały arcydzieła sztuki naskalnej, malowidła koni, żubrów, scen polowań, matki karmiły dzieci piersią do czwartego, piątego roku życia. Potem dziecko przechodziło na menu dorosłych – mięso, orzechy, owoce leśne, kłącza. Natura sama podpowiadała kobiecie, kiedy odstawić dziecko od piersi – gdy pojawiały się u niego bóle brzucha, wzdęcia, biegunka.