Ten projekt nie powstał w głowach nawiedzonych ekologów, Bank Światowy wydał na prace studyjne 16 mln dolarów – takich pieniędzy nie wyrzuca się w błoto. Komu i po co potrzebne jest takie przedsięwzięcie?
Poziom powierzchni Morza Martwego obniża się w tempie jednego metra rocznie. Pół wieku temu jego powierzchnia wynosiła 950 km kw., obecnie jest zredukowana do 637 km kw.
W połowie XX wieku rzeka Jordan wlewała do tego akwenu 1250 mln m sześc. wody, obecnie Jordan zasila Morze Martwe zaledwie 260 mln m sześc. wody rocznie.
Paruje i wysycha
Powód takiego stanu rzeczy jest bardzo dobrze rozpoznany: rzeka Jordan, nim zasili Morze Martwe, płynie między Izraelem i Jordanią, praktycznie stanowi granicę między tymi państwami. Izrael i Jordania wykorzystują wody Jordanu na potrzeby swoich mieszkańców, swojego rolnictwa i przemysłu.
Rzeka wpadająca do najbardziej zasolonego zbiornika na świecie, jakim jest Morze Martwe, nie jest w stanie uzupełnić parowania wody. W ciągu roku z Morza Martwego wyparowuje 1050 ton wody. W roku 1960 depresja Morza Martwego wynosiła 394 m, obecnie osiągnęła 423 m. Eksperci szacują, że w tej sytuacji istnieje tylko jedno wyjście: wystarczającą ilość wody mógłby zapewnić rurociąg wiodący znad Morza Czerwonego.