To wynik ogromnych analiz statystycznych przeprowadzonych przez dr Davida Kao z Denver. Sprawdził dane ze wszystkich szpitali w Nowym Jorku, które przyjmowały pacjentów z niewydolnością serca (najbardziej prawdopodobna przyczyna to zawał) w latach 1994-2007. W sumie dr Kao musiał sprawdzić 950 tys. przypadków - przyczyny hospitalizacji, okoliczności, leczenie i jego efekty.
Rezultaty tych badań przedstawiono właśnie podczas Heart Failure Congress 2013 w Lizbonie. Okazuje się, że najwyższa śmiertelność w takich przypadkach notowana jest w miesiącach zimowych - grudniu i styczniu. W dodatku w piątki. A najgorzej, jeśli pacjent trafia do szpitala wieczorem. Najlepiej - oczywiście skoro już ktoś ma zawał - trafić do szpitala w poniedziałek w godzinach 6-12. Efekty leczenie są wtedy statystycznie najlepsze - choć oczywiście zjawisko to jest widoczne dopiero po przeanalizowaniu blisko miliona zdarzeń.
Naukowcy nie wiedzą dlaczego tak się dzieje, ale udało im się wyeliminować wpływ alkoholu i narkotyków (co teoretycznie podnosiłoby śmiertelność w piątek). - Pierwszy raz udało nam się ustalić, że wyższa śmiertelność nie jest związana z nadużywaniem tych substancji - podkreśla dr Kao.
- Efekt wpływu pory dnia, dnia tygodnia i pory roku na śmiertelność pozostawał, nawet gdy wzięliśmy pod uwagę 17 różnych czynników takich jak używki, choroby nerek, zapalenie płuc, czynniki demograficzne takie jak płeć, grupa etniczna i poziom ubezpieczenia medycznego. W chorobach serca rolę odgrywa po prostu zła, chłodna pogoda. Specjalista podejrzewa jeszcze inny mechanizm. Słabsze wyniki leczenia osób przyjmowanych w nocy w piątek mogą świadczyć o tym, że trafią wtedy w ręce słabszych lub zmęczonych lekarzy.