Projekt takiej regulacji przyjął 22 października Parlament Europejski w Strasburgu. Nowe reguły wejdą w życie za dwa do pięciu lat.

Według norm unijnych, przyjętych w 1998 roku, statek przeznaczony „do pocięcia na żyletki" stanowi poważne źródło zagrożenia i dlatego powinien być demontowany w jednym z państw należących do OECD — Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju.

Jednak w praktyce, ponad 90 proc. statków kończy żywot poza krajami OECD, najwięcej w Indiach, Pakistanie, Indonezji i Bangladeszu. Odbywa się to nie w dokach stoczniowych, ale metodą osadzania statku na płyciźnie, umieszczanie go możliwie jak najbliżej plaży podczas przypływu a następnie rabunkowego, bezładnego odzierania go ze wszystkiego, co się może przydać różnego rodzaju handlarzom. W końcu kadłub zostaje pocięty na kawałki przy pomocy palników domowej roboty.

- Ludzie zatrudnieni przy takiej rozbiórce narażeni są na wielkie niebezpieczeństwo, wdychanie kurzu azbestowego, na zranienia ostrymi kawałkami metalu, przygniecenie kołami zębatymi, upadek z dużej wysokości itp. Ich zarobki są niewspółmiernie małe w stosunku do wartości i uciążliwości wykonanej pracy — podkreśla Carl Schlyter, deputowany do Parlamentu Europejskiego z ramienia szwedzkiej Partii Zielonych.