Reklama

Jan Mayen

4 sierpnia. „Dzień rozpoczął się od… owsianki. To Pastor postanowił nawrócić nas na zdrową żywność. Swój niecny plan zaczął realizować już podczas zakupów imamy teraz na pokładzie 4 wielkie puszki płatków owsianych. Cóż nie było lekko, ale przywyknąć trzeba i zwolna prawie cala załoga dala się przekonać. Tylko Szczupak pozostaje asertywny i marzy o frytkach.

Publikacja: 18.08.2014 14:16

Przekroczyliśmy 70. stopień szerokości geograficznej północnej. Wiatru wciąż prawie nie ma. Morze gł

Przekroczyliśmy 70. stopień szerokości geograficznej północnej. Wiatru wciąż prawie nie ma. Morze gładkie jak stół.

Foto: materiały prasowe

Przekroczyliśmy 70. stopień szerokości geograficznej północnej. Wiatru wciąż prawie nie ma. Morze gładkie jak stół. Postanowiłem wypuścić drona. Miało być łatwo i pięknie, a tu nagle grot załopotał na fali. Dron pchnięty w takielunek stracił dwa śmigła, ja dostałem bomem, ale i tak mieliśmy szczęście: mam co prawda nowego guza na głowie, ale nasza ptaszyna jakimś cudem opadła na pokład, a nie do wody. Oj, niełatwo być filmowcem na jachcie. Na szczęście kolejna próba poszła już dużo lepiej i mamy całkiem fajny film ze środka niczego.

Około południa na horyzoncie pojawiło się Jan Mayen. Majestatyczna wyspę widać z ponad 40 mil. Jest naprawdę potężna, a jej wierzchołek kryje czapa chmur. Czas jakby zwolnił. Godzina upływa za godziną, a wyspa wciąż daleko. W kambuzie pachnie kurkumą i kuminem. Pastor serwuje kurczaka po indyjsku. Na monotonię kuchni nie można narzekać.

Po południusiedzimy na pokładzie z kubkami parującej kawy wpatrzeni w Jan Mayen. Klify wyspy z głębokimi żlebami malowanymi paletą cieni. Jest w tym jakaś magia. Gdyby tak choć na chwilę słońce przebiło się przez chmury. Zamiast słońca zjawił się wieloryb. Nieduży. Zupełnie nie interesował się naszą obecnością. Potem przypłynęły jeszcze dwa. Też nawet nie zwróciły na nas uwagi.

Od kilku godzin płynęliśmy już wzdłuż wyspy, gdy w jednej chwili chmury rozstąpiły się i ukazała się śnieżna czapa kryjąca wierzchołek wulkanu. Biel odcina się od szarych klifów.

Zrobiło się późno. Po 23 słońce zeszło nisko nad horyzont i znalazło poniżej pułapu chmur. Wyspa ożywa. Szare dotąd skały pokrywają się cała paletą barw. W bajkowej scenerii kotwiczymy przy ruinach stacji wielorybniczej. Korzystając z resztek światła jeszcze raz wypuszczam drona. Widok na Jan Mayen z lotu ptaka jest jeszcze bardziej magiczny, ale nowy, bzyczący kolega nie przypadł do gustu mewom. Trzeba wracać na jacht.

Reklama
Reklama

Na Jan Mayen są tylko dwa miejsca, gdzie można w miarę bezpiecznie rzucić kotwicę i próbować zejść na ląd. Kvalrossbukta to lepsze z miejsc. Tak się składa, że to właśnie ta zatoka jest w tej chwili najlepiej osłonięta od wschodniego wiatru zapowiadanego przez prognozy. Na dziś zaplanowana jest próba lądowania na wyspie o ile prognoza się sprawdzi i wiatr pozwoli. Bo zgodę szefa norweskiej stacji meteorologicznej, która mieści się na Jan Mayen już mamy. Obiecał osobiście przywitać załogę Barlovento o 0900 UTC – czyli jakoś za chwilę!

Nauka
Naukowcy wskazują na zaskakującą przyczynę epidemii dżumy. „Jedna z największych katastrof ludzkich”
Nauka
Przełomowe badania DNA zaprzeczają popularnej teorii. Chodzi o ewolucję Homo sapiens
Nauka
Po co robotnice zabijają własne poczwarki? Niezwykłe zachowanie mrówek
Nauka
Ostatnia superpełnia w tym roku już niedługo. Kiedy obserwować Zimny Księżyc?
Materiał Partnera
Radio na laser i opary rubidu. Kwantowy wynalazek fizyków z UW
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama