A skoro Turyn i Piemont, to pytanie – jakie wina określane są mianem króla i królowej Piemontu? Oczywiście barolo i barbaresco. Niestety, damy nie zawsze mają pierwszeństwo, dziś kilka słów o barolo.
Nebbiolo, winogrona, z których w całości robi się barolo, to odmiana właśnie z Piemontu. Kapryśne, trudne, zakwitają wcześnie (bo już na początku kwietnia) i późno owocują – w październiku. Na wzgórzach Langhe, gdzie się je uprawia, należą do nich południowe, te bardziej nasłonecznione stoki, z których najszybciej znika śnieg. Mówi się, że nazwa szczepu pochodzi od słowa „nebbia", czyli mgły, która w porze winobrania długimi jęzorami zalega rankiem między krzakami. Inni wywodzą „nebbiolo" od zniekształconego słowa „nobile", co znaczy szlachetny. Szczerze mówiąc, bardziej mi to pasuje do genealogii naszego arystokraty barolo.
Barolo to wino męskie, wręcz macho (podobno niemal wszyscy kolekcjonerzy barolo to mężczyźni). Jego czerwień nie jest bardzo ciemna i głęboka, za to taniny już tak. Co ciekawe, do połowy XIX wieku barolo było trunkiem owocowym i słodkim, wręcz w stylu porto ruby. Trzeba było dopiero Francuza Louisa Oudarta wezwanego przez markizę di Barolo, żeby powstało wino, jakie znamy dziś.
Ale udajmy się w końcu na degustację. Naszym celem jest Azienda Agricole Montaribaldi, która ma swoją siedzibę w miejscowości Barbaresco. Winnicę założył w 1968 roku papa Giuseppe Taliano, po którym schedę w 1994 przejęli jego synowie Luciano i Roberto. Nazwa firmy pochodzi od starożytnej rzymskiej drogi, która łączyła serce winnicy z jej wszystkimi parcelami. Oprócz barolo produkuje się tu kilkanaście innych świetnych win, w tym barbaresco i barberę d'Alba. Winnica kieruje się zasadą pierwszeństwa terroir nad technologią. Chce, by każde wino oddawało sobą magię własnego skrawka Piemontu. Jeśli tylko można, unika się pestycydów i herbicydów, a w rezultacie ostrej selekcji zostawia się na krzakach jedynie najlepiej rokujące kiście owoców. Panowie Taliano dbają również o otoczenie parceli – poprzeczka postawiona jest przecież wysoko – w czerwcu tego roku okolice Langhe-Roero i Monferrato zostały wpisane na prestiżową Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Spróbujemy dziś Montaribaldi Barolo DOCG Borzoni. To rubinowe wino podaje się w temperaturze 16–18 stopni. Ma głęboki i złożony zapach. Wyczuwamy w nim wiśniowe konfitury, przyprawy korzenne, ale również śliwkę, tytoń i czarny pieprz. W ustach – silne taniny w połączeniu z 13,5 proc. alkoholu, zaskakująco łagodnie rozwijają się w aksamitny, mocny, ogarniający podniebienie smak. Barolo Mantaribaldi finiszuje długo, zdecydowanie i przyjemnie dżemowo. Jak inne taninowe wina, tak i ono z zasady nadaje się świetnie do tych bardziej tłustych kąsków wołowiny (taniny „wymiatają" uczucie tłustości z ust).