Z takich pigułek korzystają miliony ludzi na świecie. To tzw. cholinolityki wykorzystywane do leczenia astmy i depresji, problemów z pęcherzem czy łagodzenia objawów alergii. Badania naukowców Wydziału Farmacji University of Washington dowodzą, że stosowanie ich przez dłuższy czas znacząco podwyższa ryzyko wystąpienia choroby Alzheimera oraz innych form demencji. To istotne, bo najczęściej z takich leków korzystają ludzie w podeszłym wieku, i tak narażeni na otępienie – obniżenie sprawności umysłowej.
Leki o działaniu antycholinergicznym (blokujące działanie neuroprzekaźnika acetylocholiny) już obecnie mają wpisane wśród działań ubocznych możliwe problemy z pamięcią krótkotrwałą i koncentracją. Jednak nowe badania publikowane na łamach „JAMA Internal Medicine" wskazują, że ich długotrwałe używanie prowadzi do nieodwracalnych zmian rzutujących na jakość życia.
Przyjmowanie takich leków przez ponad trzy lata zwiększało zagrożenie demencją (we wszystkich formach) średnio o 54 proc. w porównaniu z osobami niekorzystającymi z cholinolityków. W przypadku samej choroby Alzheimera zagrożenie rosło jeszcze bardziej – było aż o 63 proc. większe.
– Starsi ludzie powinni być świadomi, że wiele leków, w tym także takie dostępne bez recepty, jak na przykład tabletki nasenne, ma silne działanie antycholinergiczne – powiedziała autorka tych badań prof. Shelly Gray, geriatra i farmakolog z University of Washington. – Dlatego powinni powiedzieć swoim lekarzom również o tych z pozoru niewinnych lekach.
Bez paniki
Lekarze podkreślają jednak, że pacjenci nie powinni wpadać w panikę i przerywać leczenia, które zostało uzgodnione ze specjalistą. – Nikt nie powinien rezygnować z leczenia bez konsultacji – zastrzega prof. Gray. – Ale z drugiej strony lekarze muszą się przyjrzeć, jakie leki przyjmują ich pacjenci, zwłaszcza ci starsi, i spróbować zmniejszyć dawki.