Najnowsze badania potwierdzają to, przed czym ostrzegali ekolodzy. Dwie trzecie rafy w północnej części obumarło. W Parku Narodowym Lizard Island zniszczenia sięgają nawet 90 proc. W części środkowej obumarło 6 proc. organizmów tworzących rafę, część południowa jest zaś praktycznie nietknięta.
Według badaczy z Australii średnia temperatura powierzchni wody w rejonie Wielkiej Rafy w lutym, marcu i kwietniu była o ok. 1 stopień Celsjusza wyższa niż przecięta z ubiegłych lat. – Część tego obumierania to efekt stresu cieplnego – mówi prof. Terry Hughes. – Koralowce się ugotowały.
Ale to nie koniec. Osłabioną rafę atakują rozgwiazdy – korony cierniowe. Szacuje się, że aż 40 proc. strat w ostatnich 27 latach spowodowały właśnie te drapieżniki.
To nie pierwszy epizod bielenia i obumierania Wielkiej Rafy. Poprzednie notowano w 1998 i 2002 roku.
– W 2002 roku myśleliśmy że jest źle – mówi dr Anne Hogget, która od ćwierćwiecza nurkuje na rafie. – Ale to, co się dzieje teraz, to prawdziwa tragedia. Pompujemy do atmosfery dwutlenek węgla i takie są tego efekty.