Nie dalej niż w ubiegłym miesiącu na tych łamach pisałem („Wielki boom w reklamie telewizyjnej”, „Rzeczpospolita” 8.09.2008): „Czas reklamowy tradycyjnie przeceniany w wakacje sprzedał się w tym roku świetnie. Upojone sukcesem stacje telewizyjne na rozpoczęcie szczytu sezonu, czyli wrzesień, podyktowały ceny wręcz kosmiczne. Z jednej strony – podnosząc stawki w rekordowym stopniu, z drugiej – obie stacje komercyjne znacznie (o prawie 40 proc.) przeszacowując oglądalność swoich jesiennych ramówek. W efekcie realny wzrost cen w pierwszym tygodniu września przekroczył wartości sprzed roku o ponad 90 proc. w Polsacie i o prawie 50 proc. w przypadku TVN. Paradoksalnie to sami nadawcy są największym zagrożeniem dla wzrostu. Niepohamowana pazerność może obrócić się przeciwko nim”. Nie trzeba było długo czekać, by rzeczywistość potwierdziła te prognozy.
[wyimek]Telewizje są najbardziej narażone na działanie klimatu rynkowego. Czas reklamy jest dobrem szybko się psującym. Niesprzedany, bezpowrotnie znika[/wyimek]
[srodtytul]Wzrosty wydawały się niezagrożone[/srodtytul]
Niepokojące doniesienia o krachu na światowych giełdach spowodowały, że w ostatnich tygodniach na rynek reklamowy padł blady strach. Rynek ten ma to do siebie, że zdecydowanie mocniej niż inne reaguje na cykle koniunkturalne. Nie od dziś wiadomo, że decydenci o budżetach reklamowych właśnie w nich szukają szybkich – i na krótką metę stosunkowo mało bolesnych – oszczędności w trudnych czasach. Gdy trzeba bronić wyników finansowych, wydatki na marketing i reklamę są pierwsze do cięcia. W dobrych czasach, gdy sprzedaż rośnie, reklamodawcy z chęcią inwestują w przyszłe wzrosty sprzedaży. Wydatki na reklamę stają się z tej perspektywy inwestycją w przyszłość, podstawowym narzędziem realizacji ambitnych planów wzrostu. Dlatego budżety reklamowe rosną znacznie szybciej niż inne segmenty gospodarki.
Nie inaczej było dotąd. Wydawało się, że 30-proc. wzrost rynku reklamy telewizyjnej w tym roku jest bardzo prawdopodobny. Do czasu. Choć kryzys jeszcze w Polsce nie jest odczuwalny, choć dotyczy głównie notowań giełdowych, to osoby działające na rynku reklamy mają powody do niepokoju. Ten niepokój szczególnie dotyczy rynku, który rozwijał się najszybciej – rynku reklamy telewizyjnej. Telewizje są bowiem najbardziej narażone na działanie klimatu rynkowego. Czas reklamy telewizyjnej jest dobrem niebywale szybko psującym się. Niesprzedany, bezpowrotnie znika.