Anna Streżyńska, prezes UKE, powiedziała o tym na wczorajszym spotkaniu w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji w sprawie zagospodarowania pierwszego cyfrowego multipleksu. Ustalono na nim, że nadawcy mają sami wyłonić spośród siebie jego operatora. Z sześciu multipleksów, jakie mają działać docelowo, UKE już tylko trzy chce przeznaczyć na telewizję naziemną (nadawcy liczyli na co najmniej cztery). Czwarty trafiłby pod telewizję mobilną, a reszta pod tzw. usługi szerokopasmowe, np. Internet.
– Takiemu rozwiązaniu sprzyja stanowisko KE, która zaleca, żeby przynajmniej połowę dywidendy cyfrowej przeznaczać pod usługi szerokopasmowe. Nadawcy nie dowiedzieli się na tym spotkaniu niczego nowego, wspominaliśmy o tym już wcześniej. Usługa telewizyjna może być również realizowana za pomocą technologii IP i nie widzę powodu, żeby tego nie robić – mówi Anna Streżyńska. Jej poglądu nie podziela KRRiT. – Pod naziemną telewizję powinien być przeznaczony jeszcze przynajmniej czwarty multipleks. A szukanie miejsca na usługi szerokopasmowe może się odbywać kosztem usług mobilnych, a nie telewizji – uważa Witold Kołodziejski, przewodniczący KRRiT.
Nową sytuację analizują nadawcy. – To dla nas zaskoczenie. Jeśli mówimy nie o sześciu czy siedmiu, a o trzech multipleksach dla naziemnej telewizji cyfrowej, to wątpliwe, żeby udało się znacząco poszerzyć obecną naziemną ofertę programową, nie mówiąc już o kanałach w wysokiej rozdzielczości, na które potrzeba więcej miejsca w multipleksie – mówi Piotr Walter, prezes telewizyjnej grupy TVN. – Mimo to jesteśmy ostrożnymi optymistami i liczymy na pozytywne rozstrzygnięcie całego procesu cyfryzacji – dodaje.