Google chce rozwiązania sporu z Unią Europejską i jest gotów pójść na ustępstwa, by uniknąć wysokich kar. W piątek koncern dostarczył Komisji Europejskiej szczegółową propozycję w tym zakresie. Jeśli zostanie ona przyjęta i zostanie zawarta ugoda, oskarżony może uniknąć kary. Joaquin Almunia, komisarz UE do spraw konkurencji, powiedział agencji Reuters, że Komisja rozważa propozycję Google'a, ale nie może podać szczegółów.
Trwające od dwóch lat śledztwo to skutek skargi, jaką na internetowego giganta złożyło kilkanaście firm, w tym Microsoft. Ich zdaniem Google manipulował wynikami wyszukiwania we własnej wyszukiwarce, by blokować informacje dotyczące produktów i usług swoich rywali. Za takie postępowanie grozi kara w wysokości nawet 10 proc. rocznych obrotów, a to może oznaczać dla Google'a bolesną konieczność zapłacenia nawet 4 mld dol.
Według firmy comScore w Europie Google ma 82-proc. udział w rynku wyszukiwarek, a w USA sięga on 67 proc. Mając taką władzę, może dobierać tak wyniki wyszukiwania, by jego własne usługi były w nich preferowane. Na takie praktyki narzekają dostawcy map online, w tym Microsoft, Hot-map i Streetmap, a także porównywarki cen, takie jak Foundem czy Nextag. Sprzeciw wyraziła też koalicja internetowych biur podróży, FairSearch.
Wszyscy oni z niepokojem oczekują na wyrok Komisji Europejskiej, zwłaszcza że w ubiegłym miesiącu amerykański regulator ds. konkurencji orzekł, że Google nie stosował w USA tego typu praktyk. Po trwającym 19 miesięcy śledztwie firma podpisała jednak z Federalną Komisją Handlu porozumienie, na mocy którego zgodziła się zmienić kilka algorytmów związanych z wyszukiwaniem treści.