Rodzina Forbesów sprzredała w 2006 roku 45 proc. udziałów firmie inwestycyjnej Elevation Partners, w której współzałożycielem i dyrektorem generalnym jest piosenkarz Bono. Elevation zainwestował w „Forbesa" 264 mln dolarów, a rodzina zobowiązała się do spłacenia tej kwoty. To może się okazać bardzo trudne, ponieważ sam fundusz wycenia swoje udziały jedynie na 45 mln dol.
Amerykańska prasa, mimo że ten kraj jako pierwszy wyszedł z kryzysu finansowego, przeżywa teraz potężne kłopoty. „Newsweek" został zmuszony do rezygnacji z wydania drukowanego, zaś Time Warner chce wydzielić Time Inc, do którego należy tygodnik „Time", „Sports Illustrated" oraz plotkarski magazyn „People".
Zdaniem analityków w przypadku „Forbesa" szczególnie atrakcyjna wydaje się jego strona internetowa, niemniej jednak od dłuższego czasu na rynku pojawiały się informacje, że dom wydawniczy ma problemy finansowe. W 2011 roku „Fortune" napisał, że konkurencyjna publikacja nie jest w stanie obsługiwać kredytów, na co Steve Forbes, który próbował sił w polityce i dwukrotnie bezskutecznie ubiegał się o nominację republikanów w wyborach prezydenckich odparł zarzuty, zapewniając, że „Forbes Media jest dochodowy i w pełni honoruje wszystkie swoje zobowiązania".
Liczby jednak wskazywały, że sytuacja jest inna. Spadały wpływy z reklam. Według danych z 2012 wyniosły one wówczas 275 mln dolarów, o 20 proc. mniej, niż 4 lata wcześniej. W 2010 roku Steve Forbes i jego brat Tim zrezygnowali z kierowania firmą i zatrudnili Perlisa, jako pierwszego zewnętrznego szefa wydawnictwa, chociaż Steve Forbes pozostał i prezesem i redaktorem naczelnym dwutygodnika i nadal pisze tam komentarze. Właśnie jednak pod wpływem Perlisa została rozwinięta strona internetowa na której publikowano komentarze i opinie autorów spoza wydawnictwa, zwłaszcza polityków i przedstawicieli biznesu. Zaś wzorem innych domów wydawniczych „Forbes" zaangażował się w organizację konferencji i seminariów. Dzisiaj w przychodach Forbesa 55 proc. udziałów ma biznes konferencyjny i wydania elektroniczne, zaś pozostałe 45 proc., to zyski z papieru. Tyle, że zdaniem analityków wydanie elektroniczne, mimo że znacznie sprawniej zarządzane, niż jest to w przypadku konkurencji, nie wystarczy na wyprowadzenie „Forbesa" ze strat. I stąd właśnie decyzja o sprzedaży.