Dziś każdy, kto chce mieć darmową telewizję, jest w stanie odebrać za pomocą anteny nie więcej niż kilka programów. Ma to zmienić cyfryzacja, czyli przejście z sygnału analogowego na cyfrowy. Do wczoraj na trzech tzw. multipleksach miało się zmieścić maksymalnie 21 programów. – Chcemy przeznaczyć pięć multipleksów na cyfrową telewizję naziemną – powiedziała wczoraj prezes UKE Anna Streżyńska. W praktyce oznacza to, że liczba kanałów dostępnych „z powietrza” wzrośnie nawet do 35. Najprawdopodobniej przez kilka lat będą one darmowe. Do ich odbioru będzie potrzebny cyfrowy dekoder. Za kilka lat inaczej w Polsce nie będzie już można odbierać telewizji.
Darmowe 30 – 40 kanałów może zagrozić telewizjom kablowym pobierającym abonament w wysokości 40 – 60 zł za dostęp do ok. 60 programów. Czy mogą się spodziewać odpływu klientów?
– W Holandii, gdzie liczba klientów analogowej telewizji naziemnej była bliska zeru, dziś cyfrową telewizję naziemną ma ok. 20 proc. gospodarstw – mówił wczoraj na IX Sympozjum Świata Telekomunikacji Jacek Grochowina, prezes Polskich Sieci Nadawczych. – Dobra, bezpłatna oferta wystarcza. Podobna sytuacja ma miejsce w Niemczech – przyznał Grochowina.
Przedstawiciele kablówek są na razie spokojni. – Spodziewamy się, że naziemna telewizja cyfrowa spowoduje odpływ użytkowników najtańszych, socjalnych pakietów telewizyjnych – mówi „Rz” Tomasz Żurański, prezes zarządu Vectry, drugiej co do wielkości sieci kablowej w Polsce. – Zwiększy jednak zainteresowanie cyfrowymi usługami jako takimi, co wpłynie korzystnie na naszą sprzedaż .
Według Tomasza Berezowskiego z zarządu TVN w 2012 roku w Polsce zasięg DVB-T będzie wynosił ok. 20 proc. – Motorem rozwoju tej usługi będą nowe kanały – uważa.