Stany Zjednoczone, jak wynika z najnowszego badania firmy Sophos (oferuje produkty i usługi z obszaru bezpieczeństwa IT), odpowiadają za 14,5 proc. spamu krążącego w światowym Internecie. Analizę przeprowadzono pod koniec 2013 r., jednak dane za wcześniejsze kwartały zeszłego roku wyglądają bardzo podobnie. Wiodąca pozycja USA, jak tłumaczą organizatorzy badania, wynika z stosunkowo dużej populacji (ponad 300 mln) oraz faktu, że kraj ten ma najbardziej rozwiniętą infrastrukturę internetową na świecie. W podobny sposób należy tłumaczyć obecność w pierwszej dziesiątce największych spamerów Chin (zajęły drugą pozycję w ranking) i Indii (szóste miejsce). Oba kraje mają ponadmiliardowe populacje, których zapotrzebowanie na dostęp do Internetu błyskawicznie rośnie.
Bardzo szybko po drabince pięły się w górę państwa b. Związku Radzieckiego. Rosja, Białoruś i Ukraina dystrybuowały łącznie aż 14,7 proc. światowego spamu. Jedynym przedstawicielem Europy Zachodniej w pierwszej dziesiątce były Włochy (ósme miejsce). Polska, która jeszcze do niedawna mieściła się wysoko w tym niechlubnym zestawieniu, spadła na 23. miejsce.
Zupełnie inaczej wyglądałyby jednak statystyki, gdyby pod podzielić ogólną liczbę wysyłanego spamu przez liczbę mieszkańców. Wówczas liderem rankingu okazałaby się Białoruś. Każdy obywatel tego kraju wytwarza przeciętnie ponad 10 razy więcej niepożądanych przez odbiorców maili niż mieszkaniec USA. W pierwszej trójce mieszczą się też Kuwejt i Tajwan. Wysoko jest też Luksemburg czy Izrael.
Przedstawiciele Sophosa zwracają jednak uwagę, że nie oznacza to bynajmniej, że mieszkańcy właśnie tych państw naprawdę rozsyłają spam. W dzisiejszych czasach większość tego typu maili wytwarzana jest zdalnie przy wykorzystaniu złośliwego oprogramowania lub wirusów, co oznacza, że spamerzy wcale nie muszą przebywać na terytorium tych państw. —Dariusz Wolak