Pokój pełen pasji pisania

Listy, rękopisy, przedwojenne świadectwa. Dziś nastąpi przekazanie archiwum krytyka, eseisty i tłumacza Artura Sandauera do Muzeum Literatury. W zawartość wprowadza nas jego syn Adam

Publikacja: 09.01.2009 03:52

Adam Sandauer w gabinecie swojego ojca

Adam Sandauer w gabinecie swojego ojca

Foto: Życie Warszawy, Rob Robert Gardziński

[b]ŻW: Co dokładnie znajduje się w tym zbiorze?[/b]

Adam Sandauer: Bezpośrednio po śmierci mojego ojca w 1989 r. przekazaliśmy do Muzeum Literatury wszystkie pamiątki po Schulzu. Teraz oddajemy też pamiątki po moim ojcu. Jest to korespondencja prywatna, ale także związana z działalnością literacką, m.in. gratulacje od Miłosza, Kantora, Gombrowicza, od gen. Jaruzelskiego zresztą też. Są maszynopisy tych rzeczy, które były wydawane. Są wersje, które nie mogły być wydrukowane w tamtych czasach. Dodatkowo także umowy wydawnicze i świadectwa szkolne. Oddaję je, bo jaki ma sens trzymanie przeze mnie w domu dóbr kultury?

[b]Bardzo prosty. Na Allegro można je pewnie sprzedać za niemałe pieniądze...[/b]

To nie są dzieła mojego ojca, ale korespondencja skierowana do niego. Jestem przekonany, że jeśli listy te mają jakąś wartość, to ich właścicielem powinno być społeczeństwo. Apeluję o to, aby potomkowie twórców przekazywali takie rzeczy do muzeów.

[b]Jedno nie wyklucza drugiego. Ostatnio pewien lord w Szkocji sprzedał państwu obraz Tycjana chyba za 50 mln funtów. [/b]

Gdyby ktoś mi dawał 50 mln funtów za te dokumenty, to może bym się zastanowił (śmiech). Kiedy widzę spadkobierców wojujących o schedę po rodzicach twórcach, to przypomina mi się epilog „Pana Tadeusza”. Poeta, chodząc po paryskim bruku, chciał „żeby te księgi zbłądziły pod strzechy”. Mickiewicz o żadnych tantiemach nie mówi. Prawa autorskie po 70 latach życia spadkobierców stają się własnością publiczną. Jaki ja mam udział w tym, że Julian Przyboś napisał list do Artura Sandauera? Zostawiam sobie tylko trzy rzeczy: w tym jeden list od matki i jeden od Gombrowicza. Mają dla mnie wartość pamiątkową. Ale w testamencie zapiszę, że po mojej śmierci także one przejdą na własność muzeum.

[b]Czemu akurat teraz przekazuje pan te pamiątki?[/b]

Wcześniej nie robiłem tego ze względu na matkę. Podjąłem tę decyzję po jej śmierci. Ja już mam 60 lat. Co by się stało z tymi rzeczami po mojej śmierci? Ludzie pobierają się, wychodzą z domu rodzinnego, jak mają 20 lat, i wtedy przecinają pępowinę od rodziców. Mi to przecięcie zajęło trochę więcej (śmiech). Ale posegregowanie tego i oddanie do muzeum było sporym przeżyciem.

[b]Jak wygląda takie archiwum?[/b]

Jeżeli chodzi o objętość, to był to bagażnik i tylne siedzenie samochodu. Ok. 100 teczek.

[b]Pokój pana ojca jest wpisany do rejestru zabytków. Pan tutaj ciągle mieszka. Nie czuje się pan przytłoczony ciężarem historii?[/b]

Bez przesady. Oczywiście wszystkie grubsze remonty – ostatnio robiliśmy malowanie – muszą byś uzgadniane z konserwatorem zabytków. Ale nie jest tak źle. Przez te 20 lat prawie nic się tu nie zmieniło. Wciąż stoi tu kilka tysięcy książek w najróżniejszych językach. Ojciec znał ich 14... Myślę, że z biegiem czasu dojrzeję do decyzji przekazania tych rzeczy Bibliotece Narodowej. Choćby dlatego, że chociaż znam cztery języki, jest tu wiele pozycji, których po prostu nie potrafię przeczytać.

[b]Za to wciąż czuć tutaj twórczą atmosferę. Jak to miejsce wyglądało w pana dzieciństwie?[/b]

Ojciec był ze swoim środowiskiem skłócony. Przewijali się tu pojedynczy ludzie, z którymi był zaprzyjaźniony. Np. nagle wybuchła wielka przyjaźń z Przybosiem, który tu swego czasu bardzo często bywał. Przychodził także Broniewski, czasami na wódkę. Na pewno wpadał też Hłasko. Kiedyś chciał pożyczyć od ojca jakieś pieniądze, ale w końcu nie wiem, jak to się skończyło. Droga życiowa mojego ojca była pokrętna.

Z opozycjonisty w okresie stalinowskim pod koniec życia stał się człowiekiem władzy, związanym z ekipą końca PRL-u. Dla mnie to było przykre, ale nie pora mi to oceniać. Warto jednak też pamiętać także o tym, że ojciec był pierwszym Polakiem mieszkającym w kraju, który pisał do paryskiej „Kultury”.

[ramka]Ród buntowników

Artur Sandauer (1913-1989) urodził się w Samborze na terenie dzisiejszej Ukrainy. Skończył filologię klasyczną na uniwersytecie we Lwowie. W czasie II wojny światowej pracował m.in. jako korespondent wojenny. Po wojnie sprzeciwiał się odgórnemu wprowadzaniu socrealizmu do polskiej sztuki. Pozwolono mu publikować dopiero po odwilży w 1956 r.

W 1964 r. podpisał List 34, w którym intelektualiści protestowali przeciwko cenzurze i ograniczaniu papieru na książki. W czasie marca ‘68 aktywnie wspierał studentów. Tym bardziej zaskakujące było poparcie dla wprowadzenia stanu wojennego.

Jako krytyk w latach 50. Sandauer bronił twórczości Gombrowicza. Ich relacje nieco osłabły po niepochlebnej recenzji „Pornografii“. Walczył także o przywrócenie należnego miejsca twórczości Brunona Schulza. Przetłumaczył m.in. dzieła Ajschylosa, Arystofanesa i Sofoklesa. Zmarł w 1989 r.

Adam Sandauer (1950) – syn Artura i malarki Erny Rosenstein. Po inwazji na Czechosłowację w 1968 r. rozklejał plakaty antysowieckie, za co został usunięty ze studiów. W 1980 r. doktoryzował się z fizyki. Jest założycielem i prezesem Stowarzyszenia Pacjentów Primum Non Nocere, które walczy o przestrzeganie etyki lekarskiej i pomaga ofiarom błędów lekarskich. M.in. dzięki działalności stowarzyszenia w najnowszej ustawie o służbie zdrowia pojawia się instytucja rzecznika pacjenta.

mm[/ramka]

[b]ŻW: Co dokładnie znajduje się w tym zbiorze?[/b]

Adam Sandauer: Bezpośrednio po śmierci mojego ojca w 1989 r. przekazaliśmy do Muzeum Literatury wszystkie pamiątki po Schulzu. Teraz oddajemy też pamiątki po moim ojcu. Jest to korespondencja prywatna, ale także związana z działalnością literacką, m.in. gratulacje od Miłosza, Kantora, Gombrowicza, od gen. Jaruzelskiego zresztą też. Są maszynopisy tych rzeczy, które były wydawane. Są wersje, które nie mogły być wydrukowane w tamtych czasach. Dodatkowo także umowy wydawnicze i świadectwa szkolne. Oddaję je, bo jaki ma sens trzymanie przeze mnie w domu dóbr kultury?

Pozostało 88% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski