„To wszystko" – pisze Dariusz Michalski – zaczęło się (...) również od wodewilu, uważanego przez wielu za wynalazek typowo warszawski (sic!). Oraz od kawiarni ogródkowych w stołecznej Dolinie Szwajcarskiej. Gwiazdą, jeśli nie królową tych wszystkich przybytków rozrywki (czy raczej instytucji artystycznych) szybko stała się wiedeńsko-krakowsko-lwowsko-warszawska sufrażystka muzyczna Anda Kitschman".
Córka lwowskiego śpiewaka, aktora i reżysera Adolfa Kitschmana i Elżbiety Jakubowskiej, też aktorki i śpiewaczki, urodziła się w 1895 r. w Wiedniu, gdzie ukończyła liceum muzyczne i studiowała w Cesarsko-Królewskiej Akademii Muzycznej. Karierę zaczęła w Warszawie w Teatrze Nowości jako akompaniatorka. W 1916 r. na scenie letniej na Bagateli dyrygowała już orkiestrą podczas wystawiania niemieckiej pantomimy baletowej „Sumurun", którą reżyserował Ryszard Ordyński, główną rolę zaś zagrała w niej... Pola Negri. W tym samym roku niezwykle popularna później – jak ją przezywano – Kiczmanka zadebiutowała jako piosenkarka, śpiewając swój wielki przebój „Pojadę na spacer w Aleje", który następne pokolenia poznają już w innych interpretacjach, choćby Ludwika Sempolińskiego.
Swoje występy w rozrywkowych teatrach Warszawy Anda Kitschman podsumowała po latach: „Mówiono w Warszawie, że mam 15 fachów. Byłam kompozytorką, aktorką, śpiewaczką, akompaniatorką, sama pisałam teksty. Moje piosenki stawały się szlagierami...". A jednak znudziło ją to „piękne, choć zarozumiałe miasto", za mało – jej zdaniem – twórcze i przez Kraków pojechała do Lwowa.
Nad Pełtwią funkcjonowało wówczas, oczywiście poza Teatrem Miejskim, wiele scen efemerycznych, na ogół rozrywkowych właśnie. Jedną z nich był Ul, w którym – cytuję za Dariuszem Michalskim – „w sezonie 1919/1920 występowała gościnnie Hanka Ordonówna". Właśnie Ul z roku 1919 wspominał w ciekawej, lwowskiej książce „W poszukiwaniu siebie..." (Wydawnictwo Lubelskie, 1988) prof. Marian Tyrowicz, znany historyk i pedagog. „O lokalu tym – pisał – słyszałem od starszych braci; wiedziałem, że w 1911 r. założyli go Zbierzchowski i Rentgen z pomocą finansową jakiegoś mecenasa lekkiej muzy. Nie wiem, jak długo on istniał (krótko – przyp. K.M.), ponieważ już w następnym roku powstała druga scenka pod nazwą Wesoła Jama, prowadzona przez niejakiego Rollauera. Tak to w smutnej i niepewnej atmosferze oblężenia miasta odżył Ul. Scenę i widownię – obie małe – oświetlały tylko świece. Wszystkie siedzenia, może w sumie na 100 osób, były zajęte przeważnie przez publiczność umundurowaną. Program był faktycznie na poziomie: piosenki, recytacje, kuplety o zacięciu satyrycznym; pamiętam wykonanie przez nieznaną mi piosenkarkę znanej w tym czasie warszawskiej melodii: »Pojadę na gumach w Aleje...«. Akompaniowała na fortepianie Anda Kitschman, bardzo popularna kiedyś aktorka i śpiewaczka, a w owych latach już głównie tylko akompaniatorka w kabaretach".
Z pewnością należy się sprostowanie, a przynajmniej komentarz. W 1919 r. Anda Kitschman miała 24 lata i naprawdę właśnie wtedy była u szczytu popularności. Kim była tajemnicza piosenkarka, której występ wspominał profesor Tyrowicz? Czyżby to była Ordonka? Niewykluczone, startowała przecież dopiero do kariery. Czy jednak śpiewała o tym, że „pojedzie na spacer w Aleje, dorożką na gumach first class"? A może jednak Kiczmanka nie tylko akompaniowała?
We Lwowie Anda Kitschman zajęła się m.in. stroną muzyczną teatrzyku Semafor, prowadziła teatr żołnierski, pracowała też w miejscowej propagandzie, jak również – wzorem ojca – zainteresowała się lwowskim folklorem, wydając zbiór „60 wesołych lwowskich piosenek ludowych". Sama też pisała piosenki, w tym tak ważne dla mieszkańców grodu, który strzegą lwy, jak „Lwowianka", śpiewana przez nią w duecie z Markiem Windheimem: