Nie będę ukrywał, że na ten tom serii „Foto retro" czekałem ze szczególnym zainteresowaniem. Połowa lat 60. to czas, kiedy przyszedłem na świat i zamieszkałem z rodzicami na Muranowie. Dla mnie wtedy Warszawa, a zwłaszcza Muranów, był Tajemniczym Ogrodem kuszącym spacerami po ciągle odbudowującym się osiedlu, gdzie wznoszone bloki były otoczone parkanami-kratownicami ze sklejek.
Pamiętam, że w miejscu, gdzie dziś stoi słynny muranowski pawilon Kwiryna, były jeszcze resztki szpitala gruźliczego z usytuowaną na skrzyżowaniu Anielewicza i Smoczej kostnicą. Pamiętam nawet kolor jej obdrapanych drzwi. Tego Muranowa w albumie nie znalazłem, ale się nie dziwię. Muranów był tylko niewielką częścią całości.
Lata 60. to przede wszystkim czas budowy Ściany Wschodniej, usytuowanej naprzeciw daru narodów Związku Sowieckiego – Pałacu Kultury i Nauki. To tam powstaje lubiany, nie tylko przez warszawiaków, dom towarowy Społem, zwany Sezamem. Zachwyt budzi także zamykająca Ścianę Wschodnią oszklona Rotunda o spadzistym i fantazyjnie harmonijkowym dachu, która staje się siedzibą PKO. Między nią a Sezamem powstają Domy Towarowe Centrum. Dziś nie istnieją, a po Sezamie nie ma ani śladu.
Lata 60. – jak przekonuje album wydawnictwa BoSz – to czas dynamicznego rozwoju stolicy. Liczba mieszkańców zaczyna przekraczać milion. Przez ulice przetaczają się tłumy przyjezdnych, a wieczorem życie toczy się w świetle kolorowych neonów. W barach Praha i Gruba Kaśka jada się obiady, potańczyć chodzi się do klubu Hybrydy. W Sali Kongresowej odbywają się koncerty zachodnich gwiazd, wycieczki ciągną do świeżo odbudowanego, a właściwie koszmarnie przebudowanego, Teatru Wielkiego.
Autorzy albumu przypominają jednak, że lata 60. to także czas społecznych niepokojów w całej Polsce. Były protesty studenckie w obronie „Dziadów", pomarcowe, przymusowe wyjazdy polskich Żydów.
Uzupełnieniem fotograficznej dokumentacji jest esej Beaty Tyszkiewicz o szalonych latach 60. Aktorka wspomina swój ślub z Andrzejem Wajdą, narodziny córki Karoliny, ale także radio Szarotka i adapter Bambino. Były jeszcze romantyczne pocztówki grające, które kręcąc się falistym ruchem na adapterze, wydawały z siebie mocno skrzeczącą melodię. Wszyscy mówili też o wojnie domowej – na szczęście chodziło o popularny serial Jerzego Gruzy. I był słynny agent J-23 – gdy się pojawiał, pustoszały ulice.