Hołodomor. Jak opisać apokalipsę

Od niedawna możemy czytać dwie powieści o Wielkim Głodzie, wielkiej traumie narodu ukraińskiego.

Publikacja: 30.01.2023 03:00

W czasie Wielkiego Głodu w Ukrainie zmarło kilka milionów Ukrainców i 20–40 tys. Polaków. Na zdjęciu

W czasie Wielkiego Głodu w Ukrainie zmarło kilka milionów Ukrainców i 20–40 tys. Polaków. Na zdjęciu: tzw. wywłaszczanie kułaka w regionie donieckim

Foto: getty images

Tłumacze literatury ukraińskiej nie zwalniają tempa. Od inwazji rosyjskiej zwarli szyki i przekładają jedną książkę za drugą, na dodatek jedną ważniejszą od drugiej. Mają co tłumaczyć – dotychczas czytelnicy interesowali się literaturą naszych sąsiadów raczej w niszach. Teraz każde wydawnictwo chce mieć coś z Ukrainy.

W styczniu ukazała się powieść „Wiek czerwonych mrówek” Tani Pjankowej w przekładzie Marka S. Zadury (wyd. Mova). 37-letnia pisarka porwała się na wielki temat, stworzyła bowiem powieść o ludobójczej polityce Sowietów, która wywołała Hołodomor, czyli Wielki Głód w Ukrainie w latach 1932–1933 i miała przymusić ludność do kolektywizacji.

Czytaj więcej

Ukraina upamiętnia ofiary Wielkiego Głodu

Tragedia ta dotknęła najbardziej prowincji – kto na wsi nie trzymał z partią komunistyczną ani nie włączył swojego gospodarstwa do kołchozu, obkładany był nieludzkimi podatkami. Rekwirowano dobytek, inwentarz oraz zapasy. Zginęło wówczas z głodu kilka milionów ludzi w Ukrainie i do dziś trudno oszacować skalę tej zbrodni.

Ryzykowne pomysły

Tania Pjankowa rozpisuje swą opowieść na głosy, czyniąc narratorami troje ludzi z wsi Macochy pod Połtawą, po wschodniej stronie Dniepru. Są to młodziutka Dusia, której ojca Sowieci wywieźli do łagru i została we wsi sama z bratem i matką – kołchoźnicą Hanną. Jest Swyryd, nieszczęśliwie zakochany w Hannie komunista, który łagodzi żal w objęciach młodej Tamary, która zachodzi w ciążę. Trzeci głos należy do Soli, żony Rosjanina, który przyjeżdża do Połtawy umacniać władzę sowiecką. Ona z kolei nie może pogodzić się ze śmiercią córeczki.

Z perspektywy Dusi i Swyryda w krótkich, kilkustronicowych rozdziałach, poznajemy krok po kroku historię wsi Macochy. Dowiadujemy się, jak wyglądały kolejne etapy głodzenia wiejskiej ludności; kim były pierwsze ofiary, kto zmarł potem i do czego są zdolni ludzie przyciśnięci głodem.

Opowieść Soli jest historią popadania w obłęd i odreagowywania macierzyńskiej straty w niepohamowanym obżarstwie. Kobieta staje się coraz bardziej otyła, aż mąż nie może na nią patrzeć. Zostawia ją lekarzom w podpołtawskim ośrodku psychiatrycznym. Sam po sąsiedzku ściga urojonych kułaków.

Powieść Pjankowej jest nierówna. Z jednej strony mamy tu porażający temat, wiarygodnie odmalowane okoliczności historyczne oraz przeszywające opisy postępującego głodu. Z drugiej autorka sięga po środki znane z gatunków nieadekwatnych do ciężaru tematu – melodramatu i powieści psychologicznej. Wątek Swyryda zakochanego w Hannie jest jakby wyjęty z książek o „zakochanych w getcie” czy „miłości w Auschwitz”.

Z kolei postać Soli, jej depresja połączona z fizjologicznym nienasyceniem wywołuje rozdźwięk, a może nawet niesmak. Gdzie otyłość, a gdzie śmierć głodowa? Rozumiemy, że chodzi o wzmocnienie efektu, ale pomysł ryzykowny.

Szczęśliwie jednak Pjankowa zręcznie potrafi wybrnąć z tej dwuznacznej sytuacji, w której się znalazła i za sprawą fabularnych rozwiązań na koniec powieści łagodzi nieprzyjemne wrażenie. Delikatnie się też obchodzi z tabu kanibalizmu, którego przypadki zdarzały się w tamtym strasznym czasie na Ukrainie.

W efekcie dostajemy powieść pomimo mielizn wartą przeczytania. Detale, z jakimi pisarka opowiada, co jeszcze można zjeść, kiedy do zjedzenia nie ma już nic, wywołują wstrząsające wrażenie. To chleb z liści, skórzane ubrania, a pies to już w ogóle święto.

Pod względem stylu dostajemy dużo poetyckiego języka. Szczęśliwie jednak Pjankowa nie przesadza z kwiecistością i zręcznie korzysta z metafory i niedopowiedzenia.

Najlepszy język

Nowa książka Ukrainki trafia do Polski tuż po tym, gdy mogliśmy przeczytać jedną z najważniejszych powieści historycznych poświęconych Wielkiemu Głodowi. To „Żółty książę” Wasyla Barki.

Barka urodził się w 1908 r. i Hołodomor widział na własne oczy, pod koniec wojny trafił do obozu przejściowego w Niemczech i stamtąd wyjechał na Zachód. Zmarł w 2003 r. w Nowym Jorku.

„Żółty książę” wydany jesienią przez Kolegium Europy Wschodniej w przekładzie Macieja Piotrowskiego 60 lat po premierze w Ameryce to książka, po której znać upływ czasu, a jednak ze względu na tematykę i wiarygodność opisów wciąż wstrząsa odbiorcą.

Czytamy o przymusowej kolektywizacji i zbiorowej odpowiedzialności za wyimaginowane grzechy kułactwa. Zapasów jest coraz mniej, rekwizycja (czytaj: rabunki) są coraz częstsze, a zewsząd patrzą wygłodniałe oczy donosicieli.

Barka odwołuje się do języka biblijnego, przez lata bowiem zajmował się tłumaczeniem Apokalipsy według św. Jana, ale też „Boskiej komedii” Dantego i tragedii Szekspira. Te wpływy widać w przekładzie Macieja Piotrowskiego. I chociaż nie jest to język, który dla współczesnego odbiorcy będzie ponętny, wydaje się, że wobec tak olbrzymiej tragedii narodu ukraińskiego, nie ma lepszego języka, by Wielki Głód opisać.

Wiek czerwonych mrówek przeł. Marek S. Zadura, wyd. Mova, 2023

Wiek czerwonych mrówek przeł. Marek S. Zadura, wyd. Mova, 2023

Żółty książę przeł. Maciej Piotrowski, wyd. KEW, 2023

Żółty książę przeł. Maciej Piotrowski, wyd. KEW, 2023

Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski