Jak na wieczór autorski środki bezpieczeństwa były nietypowe. Czytelnicy, którzy przyszli na spotkanie z 70-letnim autorem „Szatańskich wersetów”, musieli przejść przez bramkę kontrolną, a sali Teatru Powszechnego na warszawskiej Pradze pilnowała ochrona. Pikanterii dodawał fakt, iż powieściopisarz, wobec którego ajatollah Chomeini 27 lat temu wygłosił fatwę z muzułmańskim wyrokiem śmierci, gościł na deskach teatru, gdzie jeszcze kilka miesięcy temu protestowano przeciwko „Klątwie” Olivera Frljicia.
Tym razem jednak ekscesów i skandalu w Powszechnym nie było, spotkanie przebiegło w spokojnej atmosferze, pod znakiem żartów, którymi gość nieustannie sypał.
Po ostatniej powieści „Dwa lata, osiem miesięcy i dwadzieścia osiem nocy” (2015), osadzonej w konwencji baśni i realizmu magicznego, Rushdie skierował się ku bardziej realistycznej prozie. Nowa powieść laureata Nagrody Bookera, od lat typowanego do Nobla, ukazała się u nas w ubiegłym tygodniu w przekładzie Jerzego Kozłowskiego i nosi tytuł „Złoty dom Goldenów”.
Rushdie szkicuje w niej dwie historie. Pierwszy wątek to opowieść o mafii z Bombaju, zaskakująco blisko powiązanej z islamskimi terrorystami z Pakistanu. Przeprowadzili oni w 2008 r. serię dziesięciu zamachów terrorystycznych w różnych punktach miasta, w których zginęło 175 ludzi. Druga opowieść to realistyczny portret Ameryki, która w czasie rządów Baracka Obamy bardzo się zmieniła.
Jak pisarzowi udało się połączyć te dwa światy? – Wyobraziłem sobie trójkąt, na którego wierzchołkach znajdują się bombajscy mafiozi, dżihadyści i celebryci – opowiadał. – Pomyślałem, że gdybym stworzył postać znajdującą się w centrum tego trójkąta, byłby to dobry punkt wyjścia opowiedzenia historii. Tak narodził się Neron Golden, który z rodziną próbuje uciec przed przeszłością i wyjeżdża do Nowego Jorku. Tam buduje nowe życie i przybiera nową tożsamość.