Jego średnia roczna: trzy powieści. Wydajność dzienna: kilkadziesiąt stron. Dotychczasowy bilans: 110 powieści, 24 zbiorów opowiadań, trzy tomiki poezji.
Dean Koontz, rocznik 1945, doszedł do powyższych rezultatów w ciągu czterech dekad, zyskując rzesze fanów i wysokie notowania wśród autorów bestsellerów. Na polski przetłumaczono zaledwie tuzin jego thillerów i horrorów (bo tym się głównie zajmuje). Mnie nie nęciły, po Koontza sięgnęłam dopiero za sprawą biografii jego… psa rasy golden retriver.
[srodtytul]Pyskiem po klawiaturze [/srodtytul]
Trixie żyła prawie dziewięć lat, zeszła na raka. Ukochana, rozpieszczana, jedyna. Przy okazji psiej biografii, dowiedziałam się sporo o życiu pana, pardon – tatusia suczki. Napisane przezeń wspomnienia „Wielkie małe życie” zawierają też fragment autorstwa samej Trix. Ołówek do mordy i jazda! Wystukiwanie liter na klawiaturze. Przekonująca mistyfikacja.
Psica znała wartość syntezy. Wypowiadała się skrótami, wręcz aforyzmami. Lubię maksymę uczuciowo-gastronomiczną: „Miłość jest jak kiełbasa, nigdy nie nie ma się jej dość”. Kto ma ochotę na większą dawkę psich mądrości, może sięgnąć po pięć innych tomów sygnowanych przez goldenkę (trzy dla dorosłych, dwa dla dzieci), które ukazały się po angielsku, bądź odwiedzić jej blog.