Leniuchy – nie, lenistwo – tak

W języku polskim leń jest śmierdzący, ale już lenistwo słodkie. Zapewne dlatego, że za osobę leniwą muszą pracować inni – ci, którzy o lenistwie mogą tylko pomarzyć, i są to ich słodkie chwile

Publikacja: 02.01.2008 00:48

Leniuchy – nie, lenistwo – tak

Foto: Corbis

Red

– Nie umiem siedzieć bezczynnie – przyznaje Monika Zwierz, szefowa Działu Obsługi Klienta w firmie Play.

Lenistwo nie kojarzy jej się z leżeniem do góry brzuchem, tylko z robieniem czegoś niestandardowego, co wykracza poza jej zawodowe kwalifikacje i domową rutynę. Może to być pieczenie chleba, a nawet seria doświadczeń chemicznych.

– Na nudne zajęcia szukam ciekawych rozwiązań. Kiedy musiałam pomóc dziecku w chemii, zamiast pilnować wkuwania regułek, zaczęłam robić z nim doświadczenia. W ten sposób nauka stała się przygodą – opowiada. – Nie muszę skakać na bungee, żeby mieć poczucie, że coś się dzieje. Ale zawsze wygospodaruję czas na długi spacer z dziećmi czy upieczenie świątecznego piernika dla moich współpracowników.

W pracy lubi wyzwania, chętnie dzieli się swoim doświadczeniem i wiedzą. Nie znajduje w swoim otoczeniu osób leniwych. – Nawet gdybym trafiła na leniwego pracownika, i tak nie mógłby się przy mnie lenić. Mój temperament nie znosi obiboków.

Alergię na leniuchów ma także Joanna Morzycka, właścicielka warszawskich cukierni Truskawka.

– Zawsze skarżą się, że za dużo pracują, a za mało zarabiają, ale nigdy nie kiwną palcem, by to zmienić. Są ciągle zmęczeni i narzekają na nadmiar obowiązków – tłumaczy. Denerwuje ją, kiedy słyszy od leniwców z otoczenia: tobie to dobrze... Wie, że za nic w świecie by się z nią nie zamienili, bo w pracy, jak mówi, jest 24 godziny na dobę.

– Prowadzenie własnej firmy polega m.in. na rozwiązywaniu ciągłych problemów. Nigdy nie wiadomo, kiedy pracownik nawali, towar się spóźni, maszyna zepsuje. Jeśli trafiają się okresy względnego spokoju, to wiem na 100 procent, że pewnej nocy obudzi mnie telefon z policji z informacją, że w lokalu było włamanie – opowiada Morzycka.

"Ja bym chętnie leniuchował i nawet czasem próbuję" - Zbigniew Matysek, programista

I chociaż o leniuchach myśli ze wstrętem, o lenistwie ciepło i z rozmarzeniem. Kojarzy jej się z plażą nad gorącym morzem i dobrą książką. Raz w roku jest bliska spełnienia tego marzenia, bo całą rodziną jeżdżą do ciepłych krajów, ale synowie skutecznie uniemożliwiają jej pełen relaks. Rywalizują o uwagę mamy, okładając się kopniakami. – To cud, że dzieci dożywają osiemnastki – wzdycha.

Kobiety czynne zawodowo i prowadzące dom to prawdziwe twardzielki, zmora wielu mężczyzn. – Ja bym chętnie leniuchował i nawet czasem próbuję, ale kiedy tylko się położę, moja żona zaraz znajduje mi jakieś zajęcie – mówi Zbigniew Matysek, programista w dużej agencji interaktywnej.

Przyznaje, że zdarzało mu się w pracy bumelować. – Charakter mojego stanowiska polega na tym, że kiedy kończymy jakiś projekt, praca jest bardzo intensywna, z darmowymi nadgodzinami włącznie. Czasem jednak trzeba po prostu w pracy odsiadywać. Ale żeby nikt się nie czepiał, muszę udawać, że coś robię. I tego nie znoszę – opowiada Matysek.

Dla zabicia czasu projektuje wtedy plakaty dla znajomych i strony internetowe ze starymi fotografiami wyszperanymi w Internecie. – Ale zawsze moim największym marzeniem było bycie rentierem – dodaje ze śmiechem.

Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla