Fotograficzna dokumentacja budowy jest w Polsce pokazywana rzadko, tym bardziej jeśli chodzi o dokonania tzw. minionego okresu. Nie sposób znaleźć dziś album zdjęć dokumentujących odbudowę warszawskiej Starówki, stawianie Muranowa czy nawet konstrukcję bloków na Ursynowie.
Czyżewski trafił do Tychów z własnej woli. Wygrał w 1957 r. konkurs na kościół, jaki powstać miał w nowym mieście (projektu nie zrealizowano), w grudniu 1958 r. przyjechał z żoną na stałe, zaczął pracować z głównymi projektantami, Hanną i Kazimierzem Wejchertami. To oni nadali miastu kształt – zapatrzeni w ideały wielkich urbanistów zachodnich usiłowali przeszczepić je na polski grunt. Kompromisy były konieczne, ale mieszkańcy Tychów chwalą ówczesne rozwiązania, które wyjątkowo dobrze zdały próbę czasu.
Na zdjęciach Czyżewskiego nie widać ukończonego miasta z szerokimi ulicami i pasami zieleni. Fotografował budowę, stąd więcej tu ugorów, szutrowych dróg, błotnistych poboczy i pastwisk niż gotowych osiedli i dzielnic. Budynki oplatają drewniane rusztowania, prymitywne taśmociągi transportują pryzmy cegieł. Na tle dźwigów krowy spokojnie zajadają trawę.
Urok tych zdjęć kryje się w ich warstwie fabularnej. Opowiadają historię miasta i ludzi . Wielkie pranie rozwieszone w szczerym polu jest swego rodzaju deklaracją: „Tu będziemy mieszkać”. Dzieci wykorzystują do zabawy porzucone materiały budowlane, choć niebawem przeniosą się na specjalne place. Do kościoła wkłada się najlepsze ubranie – mężczyzn w niedzielnych garniturach widzimy, gdy po mszy, już rozluźnieni, stoją w kolejce po piwo. Tradycyjna długa suknia repatriantki z Kresów Wschodnich i odsłaniająca odważnie kolana minispódniczka młodej mamy – oba zdjęcia pochodzą z 1965 roku. I jeszcze mała Małgosia, córka autora, dziś poważna pani architekt w Wiesbaden… Szczęśliwe miasto, któremu trafił się taki kronikarz.
Powstaje miasto Tychy w FOTOGRAFII ANDRZEJA CZYŻEWSKIEGO, katalog wystawy, Muzeum Miejskie w Tychach, 2007