Kaczmarski o losach artystów

Zmęczony rolą opozycjonisty pomijał w repertuarze „Mury”, a wybierał songi poświęcone Dylanowi i Jasieńskiemu

Publikacja: 20.05.2008 02:33

Kaczmarski o losach artystów

Foto: Rzeczpospolita

Właśnie wydany album jest zapisem koncertów, jakie Jacek Kaczmarski dał w 1997 r., wkrótce po powrocie z dobrowolnej emigracji do Australii. Kaczmarski szukał tam niezbędnych do pracy ciszy i przestrzeni. Usiłował nabrać dystansu do Europy, za którą nie przepadał. Uważał, że nasza cywilizacja jest przemęczona, brakuje jej dynamiki i przesłania twórczego. Jednak raj dość szybko artyście zbrzydł. Dlatego – jak wspomina córka Patrycja Kaczmarska-Volny – wyjechał do Polski, gdzie mógł nie tylko pisać, ale i występować na scenie.

Kaczmarski nie lubił nagrań studyjnych. W wywiadach, których fragmenty zacytowano w książeczce dołączonej do albumu, mówił, że nie potrafi śpiewać do ściany, że traci przy tym dużo emocji. W 1997 r. spotkał się z wrażliwą publicznością i stąd pełna skupienia i uwagi atmosfera koncertów. Ich zapis ukazał się dziesięć lat temu w limitowanym nakładzie 500 egzemplarzy. Trafił tylko do znajomych oraz najwierniejszych fanów. Reedycja była więc potrzebna.

Znamienne, że w repertuarze zabrakło „Murów” i „Obławy”. Ale Kaczmarski przyznawał, że zmęczyła go rola opozycjonisty i głosu pokolenia. Nie chciał też, by doszywano mu narodowo-patriotyczne łatki.

– My, Polacy, lubimy wybrać sobie takiego, co będzie właził na barykady i krzyczał – wyjaśniał. – Jak go hukną, to mu postawimy pomnik, jak się pomyli, to go skopiemy.

Kaczmarski śpiewał o nieodrobionej lekcji historii („Z XVI-wiecznym portretem trumiennym – rozmowa”), o obsesjach, pasjach i winie („Nie lubię”, „Testament ’95”). Ważne miejsce na płytach zajmują songi poświęcone artystom – Bobowi Dylanowi i Włodzimierzowi Wysockiemu. Przede wszystkim jednak uwagę zwraca „Epitafium dla Brunona Jasieńskiego”, czyli, jak to objaśniał Kaczmarski, historia młodego futurysty, który w tym, co pisał, sam przepowiedział sobie los. W latach 30. XX wieku uwierzył, że Związek Sowiecki jest krainą powszechnej szczęśliwości. Przeniósł się tam z Zachodu i, rzeczywiście, pod skrzydłami Jagody, szefa bezpieki, żył jak król, dysponując pałacami i haremem. Kiedy Jagoda podpadł Stalinowi, los Jasieńskiego odmienił się z dnia na dzień: „Drogą białą jak obłęd w śnieg jak łajno mamuta/ Idę młody, genialny, ręce łańcuch mi skuł./ Strażnik z twarzą Kałmuka w moim płaszczu i butach/ Żółte zęby wyszczerza, jakby kwiat siarki żuł”.

Jacek Kaczmarski, trasa koncertowa ’97 cz. I & II, Agencja Artystyczna, J.C. Koncert, 2008

Właśnie wydany album jest zapisem koncertów, jakie Jacek Kaczmarski dał w 1997 r., wkrótce po powrocie z dobrowolnej emigracji do Australii. Kaczmarski szukał tam niezbędnych do pracy ciszy i przestrzeni. Usiłował nabrać dystansu do Europy, za którą nie przepadał. Uważał, że nasza cywilizacja jest przemęczona, brakuje jej dynamiki i przesłania twórczego. Jednak raj dość szybko artyście zbrzydł. Dlatego – jak wspomina córka Patrycja Kaczmarska-Volny – wyjechał do Polski, gdzie mógł nie tylko pisać, ale i występować na scenie.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"