Można się podśmiewać z ballady Mickiewicza „Powrót taty”, że sentymentalna, naiwna i ckliwa. Ale kto czytał ją swojemu dziecku przed snem i się nie wzruszył w ciszy, nie przeżył razem z nim dramatu ojca i dziatek napadniętych przez zbójców i cudem ocalonych dzięki modlitwom i litaniom, ten musi być bez serca. Mickiewicz wymienia modlitwy przez trzy zwrotki.
Taka jest ta ballada – jak dziecięce rozumienie dobra i zła. Dobro wygrywa. „Pierwszy bym pałkę strzaskał na twej głowie, gdyby nie dziatek pacierze” – mówi nawrócony zbójca w sukni plugawej do ojca. Dziecięca wiara czyni cuda.
[srodtytul]Opowiedz mi o stróżu[/srodtytul]
Każdy dom ma swoje historie związane z dziecięcymi powiedzonkami. Modlitwy i kolędy, pełne archaizmów lub w gwarze ludowej, są tekstami szczególnie narażonymi na niezrozumienie i przekręcanie. Te, jako anegdoty, funkcjonują potem w rodzinach przez lata.
Antek dzisiaj sam jest ojcem, ale jako dziecko prosił matkę, by mu opowiadała o stróżu. Nie od razu zrozumiała, o jakiego stróża chodzi. Mały Jaś zapytał o Jezusa, który „z marchwi wstał”. Zmartwychwstanie jest pewnie szczególnie trudne do pojęcia przez dzieci.