Obrazy wychodzą z ram

Projekt kuratorski „Enter/Escape. Jak malarstwo kształtuje nowe przestrzenie?”

Publikacja: 05.03.2009 16:05

Wojciech Fangor, „Struktura Sprężona” (2002 r.)

Wojciech Fangor, „Struktura Sprężona” (2002 r.)

Foto: Archiwum

Malarstwo to nie tylko tworzenie obrazów na płótnie ograniczonym ramami. Można malować na ścianach za pomocą owoców, nieudane prace zamieniać w instalacje, odciskać na papierze fragmenty ciała albo jeździć na wrotkach wyposażonych w dysze wypełnione farbą.

Karolina Jabłońska i Anka Leśniak, kuratorki i pomysłodawczynie wystawy „Enter/Escape”, nazywają to malarstwem rozszerzonym. Jego twórcy otwierają się na inne techniki i przestrzenie sztuki – wykorzystują nowe media, kręcą wideo, robią instalacje, organizują aktywizujące publiczność artystyczne akcje.

– Pomysł na wystawę o malarstwie rozszerzonym jest efektem naszych obserwacji tego, co dzieje się w sztuce – mówi Karolina Jabłońska. – Zależało nam, by pokazać, że nie są to pojedyncze przypadki, ale pewna tendencja, której przejawy można znaleźć w twórczości artystów reprezentujących różne pokolenia. Chciałyśmy zestawić twórców w różnym wieku, zarówno tych bardzo znanych, jak Wojciech Fangor czy Leon Tarasewicz, jak i będących dopiero na początku artystycznej drogi, świeżo upieczonych absolwentów akademii, jak choćby Małgorzata Kaczmarek.

[srodtytul]Więcej niż płótno[/srodtytul]

Do wzięcia udziału w wystawie kuratorki zaprosiły dwunastu twórców. Część z nich pokaże w Galerii Południowej Zamku Książąt Pomorskich prace zrealizowane wcześniej, ale wielu przygotuje nowe projekty specjalnie na szczecińską wystawę. Widzowie zobaczą m.in. „Strukturę sprężoną” (2002) Wojciecha Fangora – pomalowane w abstrakcyjne wzory płaszczyzny, które niczym kolorowe ściany aranżują przestrzeń. Są powyginane, mają otwory, przez które zwiedzający mogą zaglądać jak przez okna.

Co przygotuje Leon Tarasewicz znany z zamalowywania ścian wystawowych? To na razie pozostaje zagadką. Wiadomo, że zainteresowała go architektura wnętrza szczecińskiej galerii. Nowy projekt pokaże Dominik Lejman, który specjalizuje się w łączeniu namalowanego, abstrakcyjnego obrazu z filmem z kamer wideo. W pracach Małgorzaty Kaczmarek zaciera się granica między dziełem malarskim a jego otoczeniem. Artystka używa w dużej skali rysunku technicznego, realne przedmioty łączy z ich wizerunkami namalowanymi na ścianach galerii .

– Rozszerzanie malarstwa czasem można określić jako poszerzanie materiałów i narzędzi, jakimi operują artyści, czasem jako anektowanie przez malarstwo przestrzeni, a także jako tworzenie nowej przestrzeni do dyskusji o malarstwie – dodaje Karolina Jabłońska.

[srodtytul]Ciała zamiast pędzli[/srodtytul]

Marek Sułek w projekcie „Mixing” doprowadza do spotkania dwóch przypadkowych osób. Uczestnicy pomalowani farbą wchodzą ze sobą w kontakt, ciała zmysłowo dotykają się, a kolory mieszają. Widzowie zobaczą efekt akcji, którym jest dokumentacja fotograficzna oraz kolorowa, ekspresyjna plama.

Anka Leśniak także nie potrzebuje pędzli do malowania. Na miękkim papierze odciska fragmenty swojego ciała, często miejsc intymnych. Zapełnia przestrzeń „stemplami” z biustu, pępka, pośladków. – Z niewielkich obrazków składam instalację. Przygotowywany na festiwal inSPIRACJE projekt „Body Printing Box” będzie rodzajem pokoiku, do którego wejdą widzowie. Znajdą się wewnątrz obrazu, w przestrzeni ogarniającej ich z każdej strony. Będą mogli zobaczyć też film „Krytyk sztuki jako jej tworzywo”, w którym mówię o moim podejściu do sztuki – wyjaśnia Anka Leśniak. – Wychodzę z założenia, że malarstwo powinno być sexy, działać na zmysły, dostarczać przyjemności.

Marzena Turek-Gaś też porzuciła tradycyjne pędzle. Maluje swoje obrazy, jeżdżąc po ogromnym płótnie na wrotkach z dyszami wypełnionymi farbą, albo posypuje swoje nagie ciało kolorowymi pigmentami. Natomiast Olga Lewicka zamiast – wzorem Jacksona Pollocka – polewać blejtram farbą, polewa zamalowaną powierzchnię rozpuszczalnikiem, co daje nieprzewidywalne, pełne ekspresji efekty. Przypadek jest również ważną cechą twórczości Izy Chamczyk, która w Szczecinie pokaże pracę „Surface”.

– Przygotuję zabezpieczony silikonem portret. Potem będę na niego działać roztworem soli. Wolną rękę dostaną też widzowie – wyjaśnia artystka. – Efektu końcowego nie da się przewidzieć. Ale nie on jest dla mnie najważniejszy. Liczy się przede wszystkim proces twórczy, stwarzanie i przemijanie. Bo dla mnie malarstwo to życie. Obraz, który przekracza granice prostokątnego płótna, dzieje się w czasie i ma bezpośrednie konotacje z widzem, jest szerszy, bardziej ekspansywny i ingerujący w rzeczywistość.

[srodtytul]Smaczne obrazy[/srodtytul]

Miłosz Pobiedziński tworzy przestrzenne, nowoczesne martwe natury, które konstruuje z przedmiotów kupionych w supermarketach. Natomiast dla Piotra C. Kowalskiego tworzącego „Obrazy smaczne, a nawet bardzo smaczne” inspiracją jest natura.

– W latach 80. malowałem obrazy wyłącznie w plenerach – wyjaśnia. – Natura była ich tematem, ale także współtwórcą. Duże płótna wkopywałem w ziemię i nie zabierałem ich do pracowni niezależnie od pory dnia czy pogody. Deszcz rozmywał farby, przyklejała się ziemia, szyszki, igliwie. Początkowe zainteresowanie naturą zmieniło się w fascynację. Obserwowując poszczególne fazy życia owoców i roślin, zacząłem używać na różnych podłożach barwników naturalnych, jak jagody i wiśnie . Bawię się tym od kilkunastu lat. Na ścianach galerii Zamku Książąt Pomorskich zrealizuję fresk jagodowy. Obrazy owocowe podlegają nieustannym zmianom, podobnie jak świat natury. Mogą z czasem tracić kolor i znikać. Ale rejestruję je za pomocą filmów i zdjęć. Ulotność zamieniam w trwanie.

Anna Okrasko znalazła pomysł na niechciane obrazy. W Szczecinie pokaże zabawną instalację „Te prace nigdy nie będą miały tytułu”.

– Całość przypomina trochę myjnię samochodową. Składa się z 12 kręcących się szczot połączonych drewnianą konstrukcją – tłumaczy Anna Okrasko. – Frędzle zrobiłam z moich nieudanych płócien pociętych na paski. Chodziło o to, by wprawić je w ruch, pokazać obraz bez... pokazywania go. Kiedy szybko się kręci, nie możemy zatrzymać wzroku na malaturze.

Czy widzowie nie pogubią się w tym korowodzie niekonwencjonalnych pomysłów?

– Na pewno znajdą się osoby, które uznają, że to nie ma nic wspólnego z malarstwem – mówi Karolina Jabłońska. – Ale mam nadzieję, że będą też widzowie, którzy dostrzegą, że ten sposób myślenia jest przyszłością malarstwa.

Malarstwo to nie tylko tworzenie obrazów na płótnie ograniczonym ramami. Można malować na ścianach za pomocą owoców, nieudane prace zamieniać w instalacje, odciskać na papierze fragmenty ciała albo jeździć na wrotkach wyposażonych w dysze wypełnione farbą.

Karolina Jabłońska i Anka Leśniak, kuratorki i pomysłodawczynie wystawy „Enter/Escape”, nazywają to malarstwem rozszerzonym. Jego twórcy otwierają się na inne techniki i przestrzenie sztuki – wykorzystują nowe media, kręcą wideo, robią instalacje, organizują aktywizujące publiczność artystyczne akcje.

Pozostało 91% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"