Kobiety, które w tej książce dostały głos, to nie matki z kolorowych pism dyskutujące o wyższości chusty nad nosidełkiem. Ich macierzyństwo nie jest „klasyczne”. O byciu mamą w Polsce opowiadają m.in. imigrantka, tłumaczka, która wyprowadziła się z Warszawy na wieś, wykładowczyni na uniwersytecie z dzieckiem niepełnosprawnym, mama lesbijka, matka wielodzietna, matka adopcyjna, mama, która pracuje, a na „tacierzyńskim” jest jej mąż, i samotna matka. Piszą o uprzedzeniach społecznych, swojej bezradności, ale i o bezinteresownym wsparciu, jakie otrzymują od ludzi.
Mama adopcyjna po spełnieniu wraz z adopcyjnym tatą wszystkich niezbędnych formalności czekała z umeblowanym pokojem dziecięcym na swoją córkę dwa lata. Choć dziś jest jej „oczkiem w głowie”, to jednak pierwszy kontakt z nią „nie był miłością od pierwszego wejrzenia” – przyznaje szczerze. Opisuje formalności (jedną z nich było np. zdobycie zaświadczenia od pracodawcy, w którym opiniował, czy nadaje się na matkę), z niepokojem patrzy w przyszłość: „kiedy zrobić adopcyjny coming out i powiedzieć małej, że jest z domu dziecka? Jak wytłumaczyć jej, że nie jest gorsza od innych dzieci, choć spotyka panie, które pokazują ją palcem i mówią: to ta adoptowana?
Świetnie wykształcona kobieta wykładająca na Uniwersytecie Warszawskim, mama dwójki dzieci, której największą miłością w życiu zawsze była... wolność, wyznaje, jak urodzenie dziecka tę wolność ogranicza. Zaraz też jednak dodaje, jak wielką daje siłę i jak wiele nowych, nieznanych pokładów energii wyzwala. Ona odkryła je w sobie, gdy drugie z jej dzieci urodziło się z niezdiagnozowaną do dziś neurologiczną chorobą. Dziś córka ma już pięć lat, nie chodzi, nie je samodzielnie, nie mówi, ma piękne, wielkie zielone oczy, cieszy się na widok mamy i uwielbia pieszczoty. Mimo problemów, wielu miesięcy spędzanych w szpitalach i ona, i jej rodzina jest szczęśliwa. Nietypowe macierzyństwo, podobnie jak w przypadkach innych wypowiadających się mam, okazuje się papierkiem lakmusowym dla przyjaciół i przyjaźni. Pozostają tylko ci prawdziwi.
Książka nie zachęca ponurą okładką i lakonicznym streszczeniem sytuacji jej bohaterek. A mimo to pierwsze słowa, jakie przychodzą po jej lekturze, to optymizm, siła. Są wspólne dla każdej opowieści. Każda emanuje ogromną pozytywną energią. A może po prostu matczyną miłością.
Antologia od dziś w księgarniach